[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pani ojciec to szczęściarz. Jeśli będzie przestrzegał
pewnych zasad, ma szansę na długie i aktywne życie.
Mogę go zobaczyć?
Piętnaście minut, nie dłużej. Potrzebuje ciszy
i spokoju.
Była spokojna, kiedy weszła do małego, oddzielone-
go zasłoną pomieszczenia na oddziale kardiologii. Jej
ojciec wyglądał tak samo jak ubiegłej nocy. Miał
zamknięte oczy i był podłączony do maszyn. Nie
wydawał się jednak taki blady. Johanna stanęła obok
łóżka i przyglądała się mu, aż wreszcie uniósł powieki.
Chwilę trwało, zanim zorientował się, gdzie jest.
Johannie przyszło do głowy, że nigdy dotąd nie wpat-
rywali się w siebie tak długo. Wreszcie nachyliła się
i musnęła go w policzek.
Dzień dobry powiedziała ostrożnie, neutralnym
tonem. Przestraszyłeś nas.
Johanno. Wziął córkę za rękę, co ją zaskoczyło.
Nigdy jeszcze nie był taki samotny i słaby. Co ci
powiedzieli?
Jest przestraszony, pomyślała ze współczuciem. Nig-
dy nie przypuszczała, by ojciec mógł się czegoś bać.
%7łe masz szczęście oznajmiła z ożywieniem.
I że jeśli będziesz rozsądny, świat ujrzy jeszcze
całkiem sporo filmów wyprodukowanych przez Carla
W. Pattersona.
Właśnie to należało powiedzieć. Nawet nie zdawała
sobie sprawy z tego, że tak dobrze go zna.
Moje ciało płata mi figle w cholernie nieodpo-
Reguły gry 197
wiednim momencie. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
Ulotna bliskość między nimi zniknęła.
Szpital skontaktuje się z Toni powiedziała
Johanna. Z pewnością wkrótce się tu zjawi.
Usatysfakcjonowany Carl popatrzył na córkę.
Podobno chcą mnie tu przetrzymać jeszcze przez
jeden dzień.
Tak. Albo dłużej, jeśli będziesz robił zamieszanie.
Mam pracę, którą nie mogę się zająć na szpital-
nym łóżku.
Zwietnie. Powiem im, żeby cię wypuścili. Może
uda ci się zająć montażem ,,Pól ognia , zanim na dobre
padniesz.
Już nie był zniecierpliwiony, tylko zdumiony, a po-
tem, co dla Johanny było kompletnym zaskoczeniem
rozbawiony.
Może jednak wezmę sobie kilka dni wolnego?
Nie chcę jednak, żeby ten niezdara Whitfield zajmował
się wszystkim.
Posłałam po Lomana. Jego twarz natychmiast
stężała. Stał się zimnym, pełnym dezaprobaty mężczyz-
ną, z którym spędziła większość życia. Przepraszam, że
przekroczyłam swoje uprawnienia, ale kiedy wczoraj
w nocy skontaktowałam się z Whitfieldem i zobaczyłam,
jak stoją sprawy, pomyślałam, że będziesz wolał Lomana.
No dobrze, dobrze. Machnął ręką. Rzeczywiś-
cie wolę Lomana. Whitfield też się przydaje, ale nie
w montażowni. A co z prasą?
Już zapomniał o strachu. Johanna stłumiła wes-
tchnienie. A więc znowu wrócili do interesów.
Wszystko jest pod kontrolą. Twój rzecznik
198 Nora Roberts
wydał dziś rano oświadczenie i uaktualni je, kiedy
nadejdzie pora.
Dobrze, dobrze. Dziś po południu spotkam się
z Lomanem. Załatw to, Johanno.
Nie.
Był już wyczerpany rozmową i myśleniem o pracy,
ale ta odmowa go rozwścieczyła.
Nie? Co to ma znaczyć, do cholery?
To wykluczone powiedziała spokojnie, co ją
ucieszyło. Dawniej, gdy używał tego tonu, zaczynała się
jąkać. Spotkasz się z nim za dzień lub dwa, kiedy
będziesz leżał w domu.
Ja odpowiadam za swoje życie.
Nikt nie wie o tym lepiej niż ja.
Jeśli przyszło ci do głowy, że możesz przejąć mój
interes, kiedy gorzej się czuję...
W jej oczach pojawiła się wściekłość, co sprawiło, że
przerwał. Nigdy dotąd nie widział jej w takim stanie.
A może po prostu nie chciało mu się patrzeć.
Niczego od ciebie nie chcę. Kiedyś chciałam, ale
nauczyłam się bez tego żyć. A teraz wybacz, ale mam
swoją pracę.
Johanno...
Już zaczęła odsuwać zasłonę, lecz drżenie w jego
głosie ją powstrzymało.
Tak?
Przepraszam.
Kolejny pierwszy raz, pomyślała i odwróciła się do
niego.
No dobrze. Lekarz mówił, żebym nie siedziała
zbyt długo. Pewnie cię zmęczyłam.
Reguły gry 199
Omal nie umarłem.
Powiedział to jak stary, przestraszony człowiek.
Nic ci nie będzie.
Omal nie umarłem powtórzył. I całe życie
przeleciało mi przed oczami. Przymknął powieki.
Rozwścieczało go, że musiał przerwać, aby nabrać sił.
Pamiętam, jak wsiadałem do limuzyny, wybierałem
się na lotnisko. Stałaś na schodkach z tym psem,
którego wepchnął nam Max. Wyglądałaś tak, jakbyś
chciała mnie zawołać.
Johanna nie pamiętała akurat tej sceny, było ich
bowiem zbyt wiele.
Gdybym zawołała, zostałbyś?
Nie. Powiedział to nie z żalem, po prostu
stwierdził fakt. Praca zawsze była dla mnie najważ-
niejsza. Nigdy nie potrafiłem zmontować małżeństwa,
tak jak potrafiłem zmontować film. Twoja matka...
Nie chcę rozmawiać o matce.
Carl znowu otworzył oczy.
Może kochałaby cię bardziej, gdyby mniej mnie
nienawidziła.
Nawet po tylu latach to bolało.
A ty?
Praca zawsze była dla mnie najważniejsza po-
wtórzył. Był zbyt zmęczony, żeby żałować albo
przepraszać. Wrócisz?
Tak. Przyjdę po nagraniu.
Spał, kiedy zaciągała zasłonę.
Posiadłość Maksa Heddisona była równie imponują-
ca i dobrze utrzymana jak jej właściciel. Na tarasie stały
200 Nora Roberts
szezlongi i kilka wiklinowych krzeseł. Na jednym
z nich leżał zwinięty w kłębek stary retriever i chrapał.
Max Heddison pływał w lśniącym basenie w kształ-
cie litery L. Po drugiej stronie znajdowały się korty
tenisowe, a dalej było pole golfowe.
Lokaj w nieskazitelnie białym uniformie podsunął
Samowi krzesło. Sam liczył okrążenia Maksa i za-
stanawiał się, ile starszy pan już przepłynął przed jego
przybyciem. Oficjalna biografia stwierdzała, że Max
miał siedemdziesiąt lat. Gdyby odjął sobie piętnaście,
i tak wszyscy by uwierzyli.
Podziękował za kawę i czekał, aż gospodarz wyjdzie
z basenu.
Miło cię znowu widzieć. Max przejechał ręcz-
nikiem po włosach i włożył szlafrok.
Cieszę się, że pozwoliłeś mi wpaść. Sam pod-
niósł się z krzesła.
Usiądz, chłopcze. Przez ciebie czuję się jak król,
który wkrótce straci tron. Jadłeś śniadanie?
Tak, dziękuję.
Kiedy Max usiadł, lokaj przyniósł tacę pełną świe-
żych owoców i grzanek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]