[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przecież zdaje sobie sprawę, że Sam nie jest
bezbronny. Nie miałaby żadnych szans w konfron-
tacji z nim...
Usłyszał pisk opon odjeżdżającego samochodu.
A więc zgodnie z jego przewidywaniami Kate nie
odważyła się wejść do domu. Na szczęście od-
jechała. Zagrożenie minęło.
Nagle ktoś zapukał w okno.
Niebieska sukienka 155
 Sam!  Rozległ się głos Charliego Travisa.
 Czy wszystko w porządku?
 Tak, nic nam nie jest.
 Kate odjechała. Jesteście bezpieczni.
 Czy dobrze usłyszałam? Nic nam nie grozi?
 spytała szeptem Laura.
 Sprawdzę, nie denerwuj się  odpowiedział
Sam.
Włączył światło. Uświadomił sobie, że Kate
doskonale widziała, co działo się w kuchni. Zanim
padł strzał, stał z Laurą w oknie. Musiała dostrzec,
jak pieścili się i całowali. To ją rozwścieczyło. Wolał
nie myśleć, co stałoby się, gdyby natychmiast nie
zareagował. Spojrzał na Laurę. Musiała dojść do
tego samego wniosku. Mieli szczęście, że uszli
z życiem.
 Mój Boże, Sam  wyszeptała przerażona.  Ona
jest obłąkana.
Charlie wszedł do domu. Miał zasępioną minę.
Ze smutkiem popatrzył na kawałki rozbitego
szkła.
 Wiedziałem, że stanie się coś niedobrego
 powiedział.  Poinformowano mnie dzisiaj, że
Kate kupiła broń. Dobierała ją wyjątkowo staran-
nie. Powinienem był od razu tu przyjechać. Zwłasz-
cza że nie oddzwoniłeś. Tak mi przykro, Sam,
naprawdę.
 To nie twoja wina. Nie mogłeś tego przewi-
dzieć.  Sam machnął ręką, zastanawiając się, jak
daleko jeszcze może posunąć się Kate.
156 Mary McBride
 Czy zamierzasz ją aresztować?  zapytała Lau-
ra, zbierając szkło z podłogi.
 Zobaczymy, jakie dowody będziemy mieć
w ręku. To zależy również od Sama.
 Od Sama? Nie rozumiem.
 Od tego, czy wniesie oskarżenie  powiedział.
 Musi wnieść. Przecież ta kobieta może go
zabić. Powinna ponieść konsekwencje swojego
postępowania.
 Nikt nie złapał jej za rękę  odpowiedział
Charlie.  Nie ma konkretnego dowodu. Policja nie
działa tak prężnie, jak za czasów Sama. Obecny
szeryf zajmuje się głównie autoreklamą, uwierz mi.
 Kate jest szalona  stwierdziła Laura.  Nie
wiadomo, co jeszcze przyjdzie jej do głowy.
Policjant bezradnie rozłożył ręce.
 Na pewno nie będziemy czekać bezczynnie
na rozwój wypadków  odezwał się Sam.  Spakuj
swoje rzeczy, Lauro. A ciebie, Charlie, proszę,
żebyś przysłał kogoś do naprawienia okna.
 Oczywiście, dopilnuję tego, szefie.
 Dziękuję. I jeszcze jedna rzecz. Odszukaj
Wesa Gunthera i powiedz mu, co się stało. Być
może będzie musiał zająć się swoją córką.
 Dobrze  odpowiedział policjant.  Dokąd
pojedziecie?
 Na razie jeszcze nie wiem. Na pewno wkrótce
dam ci znać.
Niebieska sukienka 157
Motel, przed którym się zatrzymali, sprawiał
dobre wrażenie. Na jego terenie znajdował się
kompleks małych sosnowych domków. Laura ode-
tchnęła z ulgą. Wreszcie byli bezpieczni. Nie
zagrażał im, przynajmniej na razie, ani przeklęty
Artie, ani szalona Kate.
Weszli do recepcji. Siedział tam starszy męż-
czyzna i oglądał program telewizyjny. Telewizor
ryczał niemiłosiernie. Gdy staruszek dostrzegł ich,
podniósł się z bujanego fotela i krzyknął do kogoś
za drzwiami:
 Hortensjo! Mamy gości!
 Dobry wieczór  powiedział Sam.
 Słucham?  Mężczyzna przystawił dłoń do
ucha.  O co chodzi?
 Dobry wieczór  powtórzył głośniej Sam, lecz
nie uzyskał odpowiedzi.
Zza drzwi wyłoniła się drobniutka kobieta o si-
wych włosach.
 Nie ma potrzeby krzyczeć, młody człowie-
ku  zwróciła się do Sama.  On jest głuchy jak
pień.
 O co chodzi?  Starszy człowiek nie dawał za
wygraną, ale kobieta zgromiła go wzrokiem.
 Chcielibyśmy wynająć pokój  powiedział
Sam.
 Rozumiem.  Kobieta zlustrowała ich bacz-
nym wzrokiem.  Dzieciaki, a czy wy jesteście
małżeństwem?
 Nie  odparł szybko.
158 Mary McBride
 Tak  powiedziała równocześnie z nim Laura.
 Które z was mówi prawdę?  dociekała niecier-
pliwie.
Laura dała znak Samowi, żeby skłamał. Nie-
stety, ku jej zdziwieniu, potwierdził to, co powie-
dział.
 Nie, nie jesteśmy małżeństwem. Jeżeli to
jakiś problem dla pani, poszukamy innego motelu.
 Lubię uczciwych ludzi! Możecie zostać tutaj,
jak długo chcecie  stwierdziła i podała Samowi
książkę z rejestrem gości oraz pióro, mówiąc:  Pro-
szę tu wpisać swoje nazwisko, młodzieńcze.
Nawet nie mrugnęła okiem, gdy wpisał ,,pań-
stwo Hamilton  , po czym przyjęła opłatę za pokój.
 Domek numer sześć  powiedziała, podając
klucz.  Czujcie się jak u siebie w domu. Herman
i tak nic nie słyszy.
 Na pewno nie będziemy robić hałasu  odparł
Sam, obejmując Laurę i prowadząc ją ku wyjściu.
 Dobranoc pani.
 Tylko pamiętajcie, żeby spać osobno!  zawo-
łała Hortensja, śmiejąc się głośno.
Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, usłyszeli
zachrypnięty głos Hermana, domagającego się in-
formacji od żony. Skierowali się do swojego domku.
Sam wziął pod rękę uśmiechniętą Laurę.
 Sądzę, że Hortensja nie jest zwolenniczką
małżeństwa  powiedziała.
Sam przyłożył dłoń do ucha i zaskrzeczał, na-
śladując Hermana:
Niebieska sukienka 159
 O co chodzi?
Rozbawiło ją to i parsknęła głośnym śmiechem.
Mój Boże, ostatnie zdarzenia sprawiły, że prawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl