[ Pobierz całość w formacie PDF ]

konflikt, nic ponadto.
- TrochÄ™ to za daleko zaszÅ‚o - wycedziÅ‚ przez zaciÅ›niÄ™­
- Od kiedy? - żachnęła się. - Od chwili, gdy poznałam te zęby. - Jeśli nie chcesz słuchać rozsądnych argumentów,
całą ohydę twojego postępowania? to przekonam cię w inny sposób.
UsiadÅ‚ obok na łóżku, kurczowo zaciskajÄ…c pięści. ByÅ‚ ChwyciÅ‚ wÅ‚osy Sophie, przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i poca­
łował brutalnie. Zaczęła go okładać pięściami. Roześmiał
blady.
siÄ™ tylko.
- Nie jest to najlepsza odpowiedz na miłosne wyznanie.
Cholera, powinienem był trzymać cię z daleka od Janet. - I pomyśleć, że starałem się być tak delikatny, jak to
Potrafi być jadowita jak żmija. Daję ci słowo, że ona nic tylko możliwe - mruknął ironicznie.
dla mnie nie znaczy - przekonywał.
- Delikatny? Nie rozÅ›mieszaj mnie! - krzyknęła histe­
- To ty tak mówisz!
rycznie i spróbowała się wyrwać.
Zciągnął brwi, lecz jego głos pozostał opanowany.
ChwilÄ™ pózniej już leżaÅ‚a na łóżku, przygnieciona ciÄ™­
- Przyznaję, że kiedyś miałem z nią przełomy romans,
żarem ciała Justina, który gwałtownym szarpnięciem zdarł
ale to dawno skończone.
z niej rÄ™cznik. Zaborczym gestem zacisnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ na jej pier­
PodniosÅ‚a nagle gÅ‚owÄ™ i popatrzyÅ‚a na niego rozszerzo­ si. Sophie zadrżaÅ‚a. Nie potrafiÅ‚a opanować swego ciaÅ‚a,
nymi oczami, w których widniała rozpacz i nienawiść. rozkoszującego się tym dotykiem.
- Nie, nie - szarpała się rozpaczliwie. Przysięgła sobie.
- Dawno? Masz mnie za kompletnÄ… idiotkÄ™? - Sophie
Odgarnęła posklejane jasne pasma z mokrego czoÅ‚a. Le­
że nigdy więcej mu na to nie pozwoli. Niezależnie od tego,
dwo żyła. Była kompletnie wyczerpana, a przecież nie
czego będą się domagać jej zmysły.
mogła zasnąć. Nie po takiej nocy. Justin wprowadził ją
- Właśnie, że tak, moja najmilsza - oznajmił dziwnym
w takie tajniki erotycznych doznań, o jakich jej się nigdy
gÅ‚osem. - ZamierzaÅ‚aÅ› mnie opuÅ›cić. SugerowaÅ‚aÅ›, że ni­
nie Å›niÅ‚o. PrezentowaÅ‚ nieokieÅ‚znanÄ…, dzikÄ… pasjÄ™, a So­
gdy cię nie pragnąłem. Nie zadowalałem cięjako kochanek.
phie, ku obopólnemu zdumieniu, bez trudu dotrzymywała
Zaraz ci udowodnię, jak bardzo się myliłaś. - Pochylił
mu kroku.
głowę ku jej piersi.
Oparła się na ramieniu i przyjrzała mu uważniej. Na jej
- Nie chcÄ™ ciebie, przestaÅ„! Idz do Janet, ona na pew­
no... - zakoÅ„czyÅ‚a z jÄ™kiem, gdyż reakcje jej ciaÅ‚a na pie­
szczoty Justina zadawały kłam jej słowom.
całą noc. Tak, jej mąż rzeczywiście okazał się w łóżku
- Każdy może mieć Janet, ale tylko ja mogÄ™ mieć cie­
istnym tygrysem. Co udowadniało, że Janet jednak nie
bie. I tak zostanie.
kłamała...
- Nie! - krzyknęła rozpaczliwie, lecz wiedziała, że nic
Po policzku Sophie spÅ‚ynęła Å‚za. WtuliÅ‚a gÅ‚owÄ™ w po­
jej z tego nie przyjdzie.
duszkÄ™ i zapÅ‚akaÅ‚a cicho. Nagle poczuÅ‚a dotyk silnego ra­
Justin jej pragnął. W jego oczach ujrzała taką pasję i taki
mienia, które objęło ją i przyciągnęło do męskiego ciała.
głód, że wstrzÄ…snęło niÄ… to do gÅ‚Ä™bi. Tym razem rzeczywi­
StÅ‚umiÅ‚a szloch. Nie chciaÅ‚a, by Justin przyÅ‚apaÅ‚ jÄ… na pÅ‚a­
ście nie zamierzał się kontrolować. Czyż to nie ironia losu,
czu. Czekała na jego pytania, lecz on milczał. Wreszcie
że tak jej na tym zależało, a teraz nie może tego znieść?
zrozumiała, że on nawet się nie obudził, jego reakcja była
- Tak! Nie pozwolÄ™ ci odejść. Nigdy - powiedziaÅ‚ zdu­
czysto odruchowa. Jasne, pilnował swojej własności...
szonym głosem.
PoczuÅ‚a siÄ™ straszliwie zmÄ™czona i zamknęła oczy. Naj­
A potem...
lepiej zrobi, jak też postara się zasnąć. Tylko wtedy nie
A potem nastąpiło coś, czego nie spodziewała się nawet
będzie czuła tego rozdzierającego bólu. Chociaż na kilka
w marzeniach. CaÅ‚y Å›wiat rozprysnÄ…Å‚ siÄ™ w tysiÄ…ce fajer­
godzin zapomni, że ją zdradził.
werków, w potężną eksplozję, która poraziła ich oboje.
Następnie zapadła ciemność.
Nie mogła jeść. Siedziała nad talerzem, niezdolna do
przeÅ‚kniÄ™cia czegokolwiek. Wreszcie stwierdziÅ‚a, że prze­
Sophie patrzyÅ‚a na Å›piÄ…cego obok mężczyznÄ™. Jego wÅ‚o­
ciąganie tej ponurej kolacji nie ma sensu. Wstała.
sy i skóra były jeszcze wilgotne od potu, długie czarne
- Przynieść ci kawę do gabinetu? - rzuciła gdzieś
rzÄ™sy rzucaÅ‚y cienie na policzki. WydawaÅ‚ siÄ™ o lata mÅ‚od­
w przestrzeń.
szy. A może to tylko przez delikatne, nieśmiałe jeszcze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl