[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej ulubionÄ… kolÄ™dÄ™ Cicha noc, Å›wiÄ™ta noc. Wciąż jed­
nak nie czuła się na siłach, by poruszyć z mężem
kwestię dotyczącą najbliższych dni.
- Dopatrzę - obiecał brat  by Annie sprawy
związane ze zmianą imienia załatwiła jak należy.
 Elliott nie powinien mieć nic przeciw temu,
a nawet gdyby, to bÄ™dzie wtedy w nastroju skÅ‚on­
nym do wybaczania.
- Sis, czy zastanÄ™ ciÄ™ jeszcze... kiedy wrócÄ™ z za­
kupów?
 Nie wiem. Powiedziano mi, że mam jakieś
osiem do dwunastu godzin. Przez osiem bez prze­
rwy mówiłam. Nie sądzę, żeby to o wiele dłużej
trwało.
174
 To znaczy, że kiedy będziesz umierała, ja
mógłbym przebywać w tym cholernym sklepie
z zabawkami...
 A czy naprawdę wolałbyś być tu, Stevie? 
spytaÅ‚a. Nagle coÅ› w jej gÅ‚owie zafalowaÅ‚o i pod­
rzuciło ją do góry, jakby pod łóżkiem nastąpiło
trzÄ™sienie ziemi. Szarpnęło niÄ… i nie miaÅ‚a siÄ™ cze­
go uchwycić...
Zobaczyła Angelę, swoją księżniczkę z bajki, jak
klęczy nad jakąś wodą w sukni ślubnej, rozłożonej
na brzegu niby kwiat nenufaru. Trzy córki Laury
w identycznych sukniach z różowego jedwabiu
otaczaÅ‚y jÄ… jak pÅ‚atki kwiatów. Stephen we fra­
ku, z wpatrzoną w niego kobietą tak drobną że
przypominała Wietnamkę czy Tajlandkę w pięknej
zielonoszarej sukni ze skosu. Ujrzała też swoją
matkę, jak czyta Amelii bajkę z książki oprawnej
w skórę. Dziewczynka była już nieco większa
i miaÅ‚a wÅ‚osy jasnoblond. Laura nie mogÅ‚a do­
strzec tytułu książki, ale zauważyła, że twarz Mi-
175
randy jest niezwykle ożywiona. Co wiÄ™cej  mat­
ka, która dawniej unikała szerokich uśmiechów
i marszczenia brwi, teraz o to nie dbała: robiła
miny majÄ…ce naÅ›ladować zachowanie okrutnej cza­
rownicy i przerażonego dziecka. Laura spostrzegła
swojÄ… siostrÄ™, Suzie, o gÅ‚owÄ™ niższÄ… od jej wysokie­
go i chudego syna Aarona. Chłopiec miał na sobie
strój marynarski, jakby brał udział w żeglarskich
regatach. PojawiÅ‚o siÄ™ wiÄ™cej wody: za nimi, na po­
dwórzu domu, który wyglądał jak letni domek
matki, ale z dużym gankiem i osobnym garażem,
skrzył się w słońcu ocean. Widziała też Elliotta,
jak od niej odchodzi... W końcu odnalazła się,
z trudem Å‚apiÄ…c powietrze, w swoim szpitalnym
łóżku. Obok siedzieli Stephen i Amelia.
- Elliott nie mógł na to patrzeć - tłumaczył
Stephen.
 Przecież już kilka godzin temu prosiłam cię,
żebyś poszedł  powiedziała z wyrzutem, kierując
wzrok na Stephena.
176
 %7Å‚ebym co?  spytaÅ‚ Stephen.  Nie rozu­
miem.
 Przecież ciÄ™ prosiÅ‚am, żebyÅ› poszedÅ‚ po za­
kupy  powtórzyła zirytowana.
 Nie wiem, o jakiej szalupie mówisz, Sis. Nie
jesteÅ›my na wybrzeżu. Leżysz w szpitalu. Nie pa­
miętasz? Miałaś... atak, jakieś pięć minut temu.
 Czy mała to widziała?  indagowała Stephena.
Amelia wpatrywała się w Laurę spod długich,
zakręconych rzęs.
 Mamusię boli brzuszek  powiedziała.
 Tak, dziecinko  odparła Laura. Otworzyła
ramiona, a Amelia się w nie wtuliła i chwyciwszy
matkę za ucho, od razu zasnęła.
 Trudno zrozumieć, co Laura mówi  Stephen
skarżyÅ‚ siÄ™ Elliottowi.  Dlaczego nie wyszedÅ‚  za­
stanawiał się.  Jeszcze przez to dzieci nie będą
miały świąt jak należy".
 Która godzina?  spytała Laura.
 Suzie wkrótce tu będzie - odpowiedział jej
177
Elliott.  Jest już w drodze z lotniska, z Providence
jedzie samochodem.
Laura patrzyła w okno. Nie wiedziała, czy jej się
tak wydaje, czy niebo staje siÄ™ naprawdÄ™ coraz
ciemniejsze. Nie miała pojęcia, która jest godzina,
ale wiedziała, że to wigilijny wieczór. Dla Laury
Boże Narodzenie oznaczaÅ‚o oczekiwanie, po któ­
rym miało przyjść spełnienie; kojarzyło jej się
z tradycyjnym rytuaÅ‚em i przysmakami. Z eleganc­
kimi nakryciami i dobrym jedzeniem. Pasterka
o północy i przystąpienie do komunii świętej.
 W imię Ojca i Syna, i Ducha Zwiętego -
modlił się ksiądz Delabue.
Nie, to nie był ksiądz Delabue, ale jakiś inny,
którego nie mogÅ‚a rozpoznać. ByÅ‚ niewielkiej po­
stury, a wÅ‚osy miaÅ‚ brÄ…zowe, miejscami przypró­
szone siwiznÄ….
 Córko  mówił  dziecię boże, przez chrzest
oczyszczona z grzechu pierworodnego, udzielam ci
odpustu zupełnego, masz otwartą drogę do nieba.
178
 BojÄ™ siÄ™, że Laura może siÄ™ zadÅ‚awić opÅ‚at­
kiem  ostrzegł doktor Campanile. Laurze hostia
wydawała się twarda i trudna do przełknięcia.
 Annie mi mówiła, że kiedy była umierająca,
omal naprawdę nie umarła  opowiadała Rory.
 A co na to ksiÄ…dz?
 Wystarczy namaszczenie świętymi olejami...
Oleje wystarczą... tak powiedział ksiądz.
 Annie widziaÅ‚a mężczyznÄ™ w czapce koleja­
rza i niebieskich dżinsach w paski  relacjonowała
Rory.  SÅ‚yszysz mnie, mamo? A pod czapkÄ… ten
kolejarz miał rude włosy.
 Czyżby?  dopytywała się Laura.  Jesteś tego
pewna?
 Ona już tu jest - wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ Elliott. - Rozma­
wiałaś z Suzie.
 Stephen?
 Suzie już przyjechała, Lauro. Angie też tu jest.
 Od Providence prowadziłam samochód -
tłumaczyła Suzie i Laura zobaczyła bladą twarz
179
Aarona, jego nienaturalnie dojrzaÅ‚Ä…, drobnÄ… twa­
rzyczkÄ™. StaÅ‚ w drzwiach i machaÅ‚ do niej niepew­
nie wzniesioną dłonią. Laura też podniosła dłoń
i palcami daÅ‚a mu znak  okej"; przez twarz Aaro­
na przebiegł krótki krzywy uśmiech.
 ...może byłam złą matką i może nie dość was
kochałam, ale to dlatego, że się bałam o nasz byt.
Musiałam dzień i noc pracować, aby was czworo
utrzymać  wyznawaÅ‚a Miranda.  Ale ja ciÄ™ na­
prawdÄ™ kocham i zawsze kochaÅ‚am. Jestem z cie­
bie dumna, Laurie, bo jesteÅ› takÄ… matkÄ… jakÄ… ja ni­
gdy nie byłam.
- Wiem...  słabym głosem wyszeptała Laura.
- Nie sÅ‚yszÄ™, co mówisz. ProszÄ™ ciÄ™, nie zaprze­
czaj!  błagała córkę Miranda.
 Laurie! Laurie!  wołała Angie. Laura czuła,
że nią szarpie i trzymając za ramię, zanurza pod
wodę. Próbowała strącić dłoń Angeli, oderwać
mocne palce siostry. W końcu wydostała się na
powierzchnię i gwałtownie łapała powietrze.
180
 Wkrótce jÄ… podÅ‚Ä…czymy do respiratora  po­
wiedział doktor Campanile.
Elliott wydał się Laurze mały i miał ciemne koła
pod oczami. StaÅ‚ w kÄ…cie pokoju i najpierw prze­
cząco potrząsał głową, a potem smutno potakiwał.
 Nigdy nie mieliÅ›my dość czasu, by porozma­
wiać o takich rzeczach, jak na przykład poezja.
Tyle byÅ‚o ważnych spraw, które trzeba byÅ‚o omó­
wić... Jeśli chodzi o ciebie... odczuwałem wieczny
niedosyt  żalił się.
Laura ruchem głowy zaprzeczyła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl