[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co za człowiek z ciebie?
Pojawiła się kelnerka, by przyjąć zamówienie.
- Proszę stek z ziemniakami i sałatą - zamówił Tuck.
- Dla mnie podwójne martini - odezwała się Nicole.
- Proszę przynieść dla pani hamburgera z frytkami - wtrącił się, wiedząc,
że dziewczyna to lubi, bo jadła coś podobnego w drodze z Vegas do Idaho. - I
kawę - dorzucił. - A dla mnie drugą.
- 125 -
RS
- Chcesz ratować mnie przed samą sobą? - Uśmiechnęła się słodko, gdy
kelnerka oddaliła się, by zrealizować zamówienie.
- Pijesz na pusty żołądek, a czeka nas długa droga. Lepiej, żebyś nie
chorowała.
- Może wolałbyś wrócić do motelu i jeszcze raz być ze mną, nim
odjedziemy? - Roześmiała się.
- Dosyć tego, Nicole.
- Idz do diabła - warknęła, wysączając drinka do końca.
- Zachowujesz się jak dziecko - zauważył.
- A ty jak najgorszy koszmar z kobiecego snu - odparowała. - Czy
myślisz, że idę do łóżka z każdym facetem, któremu się wydaje, że jestem na to
gotowa? Wiesz, co mi robisz? Czy w ogóle cię to obchodzi?
- Co mam powiedzieć? %7łe mi przykro, iż cię zraniłem? %7łałuję, że w ogóle
cię dotknąłem.
- Nie tak bardzo jak ja - rzekła z goryczą.
Kelnerka przyniosła drugiego drinka, a dziewczyna natychmiast wypiła
kolejny łyk. Od razu poczuła, że zaczyna się jej kręcić w głowie i nie jest w
stanie normalnie mówić. Nie zachowywała się tak od czasu skończenia
college'u. Naprawdę nie lubiła mocnego alkoholu. Upicie się miało jej ułatwić
rozstanie z Tuckiem, choć sama uważała, że to niemądry sposób.
Była zła i zraniona. Dlaczego ten człowiek unikał rozmowy w motelu?
Jak mógł być tak głupi, by najpierw kochać się namiętnie, a potem uważać, że
powinna natychmiast o tym zapomnieć. Nicole pragnęła zranić go równie
mocno, lecz nie wiedziała, jak to osiągnąć. Zdawała sobie doskonale sprawę, iż
to jedynie pogorszy sytuację, lecz po prostu nie mogła być dla niego miła.
Kiedy pojawiła się przed nią filiżanka kawy, piła gorący napój na
przemian z martini. Gdy kelnerka przyniosła frytki, zjadła kilka, podczas gdy
Tuck pochłaniał stek. Do wściekłości doprowadzał ją jego widok jedzącego tak
spokojnie, jakby zupełnie nic się nie stało.
- 126 -
RS
A może tak jest w istocie, pomyślała gorzko. W końcu kim była w jego
życiu, jeśli nie przerywnikiem w pracy?
Uratował ci życie, szepnął jakiś wewnętrzny głos. I to nie raz. Jeden Bóg
wie, jak była mu wdzięczna. Ale czy musiał sprawiać, by się w nim zakochała?
Nicole poczuła się pokonana. Nic nie może zrobić, by sierżant Hannigan
odwzajemnił jej uczucia. %7ładna kobieta nie potrafi zmusić mężczyzny do
miłości, ani sypiając z nim, ani tym bardziej wszczynając kłótnie. Odsunęła nie
dokończonego drinka i zaczęła skubać hamburgera.
Tuck podniósł wzrok i zobaczył, co się święci. Załamanie, malujące się na
twarzy dziewczyny, podziałało skuteczniej niż cokolwiek innego. W zamyśleniu
skończył jedzenie. Uznał, że Nicole nie zasłużyła na takie traktowanie. Dała mu
wiele dobrego. Może to była miłość, może nie, jednak w żadnym razie nie
powinien karać jej milczeniem. Mała rozmowa nie zaszkodzi.
Postanowił, iż pogada z dziewczyną w samochodzie.
- Zjadłaś już? - spytał, widząc jej brak zainteresowania frytkami i
hamburgerem.
- Tak. - Nicole odsunęła talerz.
- Chcesz jakiś deser?
- Nie.
- To jedziemy - rzekł, wstając, by uregulować rachunek.
Dziewczyna poszła do toalety. Myjąc ręce, zauważyła, że drżą. W głowie
jej szumiało, czuła się jak idiotka. Tuck miał rację, twierdząc, iż dziecinnie się
zachowuje.
Westchnęła, wytarła ręce. Nie będzie łatwo, ale trzeba zapomnieć o tym
człowieku. Im prędzej, tym lepiej.
Pomyślała, ile czasu minęło, odkąd wyjechała z Vegas. Jak długo byli
razem? Wystarczająco, by się zakochała, a może tylko uległa zauroczeniu
powierzchownością Tucka? Wszystko jedno, co to było, zwyczajnie się
- 127 -
RS
wygłupiła. Sierżant Hannigan nie usłyszy już żadnej uwagi na swój temat,
żadnego pytania. Zostało jej trochę dumy.
Przejechali ze dwadzieścia kilometrów i nagle się odezwał.
- Byłem kiedyś żonaty.
Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona, lecz nie spotkali się wzrokiem,
bo Tuck patrzył przed siebie. Nie wiedziała, jak zareagować na jego słowa, w
końcu obiecała sobie nie wszczynać żadnej dyskusji.
- Miałem synka - ciągnął. - Zmarł na zapalenie płuc, gdy miał pięć
miesięcy.
Przymknęła oczy na myśl o jego cierpieniu.
- Wkrótce potem rozwiedliśmy się - rzekł.
- Jak długo byliście razem?
- Trzy lata. Od początku nie było to udane małżeństwo, więc po śmierci
Timmy'ego nie było sensu go ciągnąć.
- Dlaczego nieudane? Musiałeś ją kochać, skoro się ożeniłeś?
- Tak, lecz nie trwało to długo. Powinnaś coś zrozumieć. Policjanci często
się rozwodzą. Większość pracuje w wariackich godzinach. %7łony nigdy nie
wiedzą, kiedy mężowie pojawią się w domu. Wiele razy muszą wyrzucać nie
zjedzone kolacje. Dzieci nie mogą doczekać się ojców nieraz przez kilka dni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl