[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi mojego... To co, jedziemy do Saksun?
Wyglądało na to, że nie zamierzał wracać do tego, co zaszło na wyspie. Marya
uśmiechnęła się z wyrazną ulgą.
A co powiesz na lunch? Mogę ci zrobić kanapkę u Grethe.
Możesz zrobić nawet dwie. Uśmiechnął się.
Chyba trochę zgłodniałem. Starała się nie zarumienić.
Wiosłowanie to ciężka praca.
Morskie powietrze też robi swoje. Poczekaj, masz trawę we włosach.
Nic nie pomogło, poczuła, że się rumieni. Craig delikatnie wyjął zdzbła trawy z jej
włosów.
No, teraz już możemy pokazać się ciotce. Zobacz tylko, czy dobrze pozapinałem
guziki?
Zagryzła usta, z przejmującą dokładnością przypomniała sobie, jak Craig zdzierał z siebie
koszulę.
Słuchaj, chyba mamy wszystko wypisane na twarzach stwierdziła bezradnie. Na
pewno tak jest.
Ja wiem, co się stało, ale nikt inny się nie pozna.
To moja wina! wybuchnęła. To ja cię tam zabrałam.
Głos mu się zmienił.
Maryo, nie mów o żadnej winie, to niedobre słowo. Gdybyśmy już nigdy więcej nie
mieli nawet trzymać się za ręce, to i tak to, co dziś przeżyliśmy, jest czymś wspaniałym i
cudownym.
Nieoczekiwanie poczuła łzy w oczach. Wymamrotała:
Chyba masz rację.
Mówisz, jakbyś nie była całkiem pewna. Zirytował się i ruszył w górę.
Popatrzyła za nim i krzyknęła:
To najpiękniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek w życiu mnie spotkała!
Znieruchomiał, obrócił się ku niej. Nie spuszczała z niego oczu, wiatr targał jej włosy,
spódnica tańczyła wokół nóg. Craig z rękami w kieszeniach podszedł do niej.
Chyba bym się nie odważył kochać z tobą w tej chwili powiedział z rozbawieniem.
Masz taką minę, jakbyś chciała mi wbić nóż między żebra. Coraz mi trudniej wyobrazić sobie
ciebie jako pełną taktu i opanowania hostessę w La Roulade. Nie zmieniając tonu, dodał:
Maryo, spodoba ci się miejsce, w którym mieszkam. Jest dzikie i zapomniane przez ludzi jak
twoja wysepka.
W Toronto nieraz oglądała zdjęcia zachodniego wybrzeża pokryte śniegiem szczyty
Gór Skalistych, cudowne, kuszące lasy i ciemnoniebieskie wody Pacyfiku; zawsze marzyła,
by kiedyś tam pojechać.
Nie będę miała okazji się przekonać ucięła.
Nie wybieram się tam.
Zobaczymy. Zmrużył oczy.
Craig, już mam za sobą coś takiego.
Ale nie ze mną. Uśmiechnął się leniwie.
Mówiłaś coś o kanapkach? Czy Grethe to siostra twojej matki?
Przestań mnie denerwować!
Kochanie, jeśli jesteś rozdrażniona, to znaczy, że nie spisałem się jako mężczyzna.
Uśmiechnęła się mimo woli. Uświadomiła sobie naraz, że Tony prawie wcale nie miał
poczucia humoru. Zadowolona ze zmiany tematu, zaczęła opowiadać o Grethe. Podeszli do
domu ciotki.
W kuchni słodko pachniało szarlotką. Grethe miała wyrazną słabość do wysokich
blondynów. Za moment przed Craigiem stała ogromna porcja szarlotki z bitą śmietaną, pajda
domowego chleba z serem i duży kubek herbaty. Craig zjadł z apetytem, wychwalał wszystko
i nawet nie mrugnął, kiedy Grethe zaczęła wyliczać potrawy przewidziane na wesele Kathrin i
Robba.
Ciotka pozwoliła mu odejść pod warunkiem, że znów ją odwiedzi. Wreszcie Marya i
Craig wsiedli do samochodu i skierowali się w stronę Saksun. Osada leżała na końcu trasy,
otoczona schodzącymi w dolinę górami. Ich szczyty były teraz ukryte w chmurach, a po
zboczach spływały tworząc wodospady liczne strumienie. Szum wody mieszał się ze śpiewem
ptaków i beczeniem owiec.
Marya stanęła przy samochodzie, zastanawiając się, co teraz powinna zrobić. Cały
pomysł wypytywania zupełnie obcego człowieka o jego przeszłość nagle wydał się jej bez
sensu; gdyby Craiga nie było przy niej, z pewnością wróciłaby do domu. Craig odezwał się
spokojnie, jakby odgadując jej myśli.
Podejdzmy do tego czerwonego domu, może dowiemy się, gdzie on mieszka.
Skierowano ich do małego, białego domku po drugiej stronie głębokiego wąwozu, którym
płynęła rzeka. Z ogródka aż do sąsiadów wylewały się pomarańczowe nasturcje i błękitne
niezapominajki. Smużka dymu unosiła się z komina. Marya poczuła suchość w ustach.
Zastukała do drzwi.
Otworzył jej wysoki, lekko przygarbiony mężczyzna. Jego błękitne oczy rozszerzyły się
ze zdumienia, gdy spojrzał na Maryę. Zrobił ręką znak krzyża i wykrztusił słowa powitania.
Panie Nielsen, jestem Marya Hansen, córka Magnusa i Anny Marii. To mój znajomy z
Kanady, Craig Huntingdon.
Błękitne oczy prześlizgnęły się po Craigu.
Nie mogę w to uwierzyć wyjąkał i oparł się o framugę.
Proszę mi wybaczyć powiedziała Marya ze skruchą. Mówiono mi, że jestem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]