[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tu jesteś, kochanie - ożywiła się Anna, odłączywszy się od starszych
pań, Eleonory i Annalise, długoletnich klientek firmy Steele. - Nareszcie sam i
jak zawsze zabójczo przystojny.
Gabe uśmiechnął się i gestem poddania się uniósł dłoń.
- Nie wiem, czy dam radę nadążyć za tobą, Anno, wiedząc, na co cię stać
- powiedział do obwieszonej brylantami kobiety w jasnoniebieskiej jedwabnej
sukni, niemal o barwie jej włosów. - Wykończysz mnie po jednej rundzie.
- Przestań. - Uśmiechnęła się, a jej brązowe oczy rozbłysły. - Gdybym
miała czterdzieści lat mniej...
Eleonora, wysoka niewiasta w fioletach, przerwała jej cierpko:
- Raczej pięćdziesiąt z kawałkiem.
- Ja bym was wszystkie zapędziła w kozi róg - oświadczyła jej siostra,
unosząc dłoń ku Gabe'owi.
- Ona zawsze była wredna - wypomniała Eleonora karcąco, obrzucając ją
gniewnym spojrzeniem.
Gabe, ubawiony tą ich sprzeczką, przerwał im dopiero po chwili:
- Drogie panie, zawsze chętnie was widzę, ale teraz szukam Mallory i...
- O niej właśnie chcemy z tobą porozmawiać - przerwała mu Eleonora,
unosząc wzrok.
- Tak, dlatego tu jesteśmy - potwierdziła Annalise słowa siostry.
- Wiecie, rzecz jasna, że miałyśmy w tej kwestii wątpliwości. Z powodu
jej ojca, który tak nieuprzejmie...
- 87 -
- Okropny człowiek. - Wzdrygnęła się Anna.
- A ona, mimo że ponad rok spędziła jako wolontariuszka w Bedazzled,
ma tu raczej kiepską opinię - rzekła jedna z nich.
- Jak się teraz możemy przekonać, ta opinia nie oddaje prawdy - wtrąciła
Anna.
- Bez względu na to, jaką miała przeszłość, teraz jest w porządku, a my
jesteśmy bardzo wdzięczne, że zwróciłeś naszą uwagę na nią - oświadczyła
stanowczo Eleonora. - I bez twojej hojności ten rok byłby dla nas szczęśliwy
choćby dlatego.
- No i ten wspaniały pokaz mody, jaki ta młoda dama urządziła -
dorzuciła któraś.
- Nam też się bardzo podobał. Nie musisz się też obawiać... - dodała
druga.
- Moja siostra i ja uszanujemy twoją prośbę o anonimowość, powinieneś
jednak wiedzieć, że w gronie członków zarządu rozmawialiśmy o tym dziś
wieczór i postanowiliśmy ją prosić, by została tu na następny rok. Brak nam
słów, by ci wyrazić naszą wdzięczność za to, że nas namówiłeś, by dać jej
szansę.
Uśmiechnął się, wyobrażając sobie radość Mallory, gdy usłyszy tę
wiadomość.
- Dobrze to przemyślałem. Teraz wszystko w jej rękach.
- Nie wszystko - padły słowa wypowiedziane oschle, znanym mu głosem.
Poczuł serce w gardle i powoli się obrócił. Mallory stała tuż obok i
patrzyła na niego chłodno jak na kogoś obcego.
- 88 -
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
- Nie patrz tak na mnie - zaprotestował ostro Gabe.
Mallory przemilczała te słowa.
Bez względu na wszystko postanowiła się nie załamać, gdy chwycił ją
mocno za ramię i popchnął do jednego z pokoi obok hotelowej sali balowej.
Ani wtedy, gdy Anna i Eleonora DeMarco, klepiąc ją po ramieniu i
uśmiechając się, powtarzały to, co słyszała, gdy rozmawiały z Gabe'em.
Jak wspaniale udał się bal. Jak wszyscy się zachwycają, że w tak krótkim
czasie udało jej się to zorganizować. I że w tej sytuacji ma zapewnioną tę pracę
przez najbliższy rok.
Była to dla niej chwila triumfu, spełnienie marzeń, które przed sześcioma
tygodniami wydawały jej się nieosiągalne.
Uśmiechnęła się więc, skinęła głową i wydukała: „dziękuję bardzo",
„oczywiście", „proszę uprzejmie" - stosownie do imprezy godnej Oscara.
I przez cały ten czas zastanawiała się nad tym, co siostry uznały za
konieczne przemilczeć.
Że swój sukces zawdzięczała Gabrielowi, który, by utrzymać jej pozycję,
przeznaczył na cele dobroczynne ogromną sumę pieniędzy.
Przebrnęła jakoś przez rozmowę z siostrami. Postanowiła się nie
poddawać lękom, które by ją załamały. Gabe chwycił ją mocno za nadgarstek.
Nie uległa pokusie odmowy dyktowanej przez gniew, gdy z ponurą miną
oznajmił jej: „Musimy porozmawiać". Nie protestowała, gdy wypchnął ją z
pokoju jak jakąś niewolnicę, której nie pozwoli uciec.
Jej wysiłki, by nie widziano w niej nikczemnej, bezużytecznej córki Cala
Morgana, były dla otoczenia czymś zgoła nowym, a swoją prośbę, by ją
traktowano poważnie, ona sama z równą powagą traktowała.
Byli sami.
- 89 -
- Co chcesz ode mnie usłyszeć, Gabrielu? Dlaczego nic mi o tym nie
powiedziałeś? - Dotyk jego dłoni sparzył ją jak rozpalona do białości stal. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]