[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R
L
T
Czuję się dziś bardzo dobrze. Nic mi nie będzie. Berta zamruczała pod no-
sem, ale przyniosła suknię i dodatkowo wełniany szal.
Proszę się nim okryć, trzeba uważać, żeby nie zawiało. Hrabina bardzo się
postarzała. Siedziała na łóżku wsparta poduszkami. Pielęgniarka prawie jej nie
odstępowała. Na widok Wirginii jej twarz rozpromieniła się.
Ależ, Wirginio! Nie powinnaś jeszcze wstawać. Nie daj Boże, coś ci się
stanie!
Berta ułożyła becik z dzieckiem przy boku hrabiny. Staruszka z miłością pa-
trzyła w twarz dziecka.
Bardzo podobna do ciebie, Wirginio powiedziała z miłością. Wyrośnie
na piękną pannę.
Będzie miała na imię Laura. Czy zgadza się pani? zapytała Wirginia
gładząc wychudzoną dłoń hrabiny.
W oczach hrabiny pokazały się łzy.
Jestem taka wzruszona i taka szczęśliwa. Czuję się tak, jakbym była jej
babką.
Jest nią pani zapewniła żarliwie Wirginia. Jest pani jej babką a moją
drugą matką. Wirginia przytuliła czoło do ręki hrabiny.
Chyba będę musiała wyzdrowieć powiedziała hrabina mocnym głosem.
Nie mogę przecież pozbawiać się przyjemności patrzenia na to, jak ta mała
osóbka rośnie.
Berto, bądz tak dobra i przysuń mój fotel. Koniec leżenia w łóżku!
Kobiety ze zdumieniem patrzyły na hrabinę. Berta wykonała polecenie. Hra-
bina usadowiła się w fotelu. Podajcie mi tu moją imienniczkę.
Berta skwapliwie umieściła w ramionach hrabiny niemowlę. Hrabina delikat-
nie ucałowała kasztanowe loki dziewczynki.
Jest taka śliczna z ust hrabiny wyrwało się westchnienie. Jej głowa
opadła, ręce dalej jednak trzymały dziecko.
R
L
T
Hrabino! Mateczko! krzyknęła Wirginia. Hrabina nie odpowiedziała.
Berta wyjęła z jej rąk dziecko.
Zmartwiała Wirginia stała chwilę sztywno wyprostowana, ogarnięta zdumie-
niem. Wreszcie zrozumiała. Hrabina odeszła!
Wirginia ujęła zwisającą bezwładnie dłoń hrabiny, przytuliła do swojej twa-
rzy i bezgłośnie zapłakała.
*
* *
W trzy dni po pogrzebie hrabiny Wirginia blada i smutna, Rudolf, Tannber-
gowie i Herbstowie, siedzieli w gabinecie. Tym razem za biurkiem hrabiny zajął
miejsce jej notariusz. Zebrani mieli być świadkami otwarcia testamentu hrabiny.
Proszę wszystkich państwa o uważne wysłuchanie ostatniej woli hrabiny
Luizy Marii von Graff notariusz rozerwał kopertę i wyciągnął dokument. Od-
chrząknął i zaczął czytać monotonnym głosem:
Ja, niżej podpisana, następująco rozporządzam swoim majątkiem. Moimi
spadkobiercami czynię w równych częściach Wirginię Tannberg de domo von
Droste-Hulshoff oraz jej męża Rudolfa Tannberga. Jednocześnie zobowiązuję ich
do przekazania następujących legatów: Luizie Tannberg de domo Freyer folwar-
ku Sonnenberg, Janowi Herbst, do pełnoletności jego córki, dochodów z folwar-
ku Fritzhoff, pózniej dochody przypadać będą jego córce.
Dalej następowała lista osób, które hrabina hojnie obdarowywała. Nie zapo-
mniała o Annie i Piotrze Tannberg, nie zapomniała o Bercie, o swojej długolet-
niej służbie. Okrągłą sumę przeznaczyła na działalność charytatywną wśród
mieszkańców jej posiadłości. Odpowiedzialną za to zrobiła Luizę Tannberg.
R
L
T
W swoim testamencie hrabina przekazywała także majątek Wirginii. Wirginia
lwią część swego majątku przekazała hrabinie a ta, jako swój, zwracała go Wir-
ginii.
Wszyscy byli oszołomieni i niezwykle wdzięczni hrabinie. Swoim testamen-
tem czyniła ich bogatymi, wierząc, że dobrze ten majątek wykorzystają.
Kochana, droga hrabina myślała Wirginia, a łzy spływały po jej bla-
dych policzkach. Hrabina wiedziała, jak trudno Rudolfowi korzystać z jej mająt-
ku, który odziedziczyła po ciotce, a który tak naprawdę w dużej części był jej
majątkiem.
Wiedziała, jak trudno Rudolfowi pogodzić się z tym, że znowu stała się boga-
ta. Ale teraz i on jest bogaty. I jego pokochała hrabina. Uczyniła wszystko, bym
była szczęśliwa pomyślała Wirginia. Też musiała skłamać. Zrobiła to dla
mnie! Nigdy o tym nie zapomnę!
Wirginia położyła pęk białych róż na grobie hrabiny.
Ciąży na mnie wieczna tajemnica, ale muszę z nią żyć. Może kiedyś ją wy-
jawię. Może... szeptała do siebie wycierając zapłakane oczy.
Matką chrzestną malej Laury została Luiza. Jako drugie otrzymała właśnie jej
imię: mała śliczna Laura Luiza Tannberg. Po chrzcinach, gdy Wirginia karmiła
dziecko, Luiza odezwała się cicho:
Wirginio! Muszę ci coś powiedzieć. Nie mówiłam jeszcze nikomu na-
wet Augustowi Luiza zarumieniła się. Mam pewność, że zostanę matką. Mam
też nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie.
Luizo, najdroższa! Tak się cieszę! Tak się cieszę! Teraz nie mogę cię uści-
skać. Laura Luiza nie byłaby zadowolona z przerywania kolacji.
Wirginia wybuchnęła radosnym śmiechem. Dołączyła do niej Luiza. Zmiały
się serdecznie. Mała istotka ze zdziwieniem otworzyła oczy i patrzyła, nic nie ro-
zumiejąc, na twarze dwóch rozradowanych kobiet. Po chwili zapadła w drzemkę.
Czuła się bezpieczna.
Dwie młode, piękne kobiety siedziały milcząc. Trzymały się za ręce. Były
szczęśliwe.
R
L
T
Koniec
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]