[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może zatem wiedzieć, co to za przeżycie, zrezygnowała jednak z dalszej dyskusji.
A jak tam nasze sprawy, łaskawa Alicjo? spytał Alik.
Dobrze.
Powiesz nam coś nowego?
Nie.
Jula przyglądała się Alicji ze współczuciem. Mają czasami pecha niektórzy, oj mają. Kilka dni
temu Alicja przebiegała przez ulicę i potrącił ją trolejbus. Doznała wstrząsu mózgu. Ale nie to było
najgorsze. Kiedy przywieziono ją do szpitala, okazało się, że nic kompletnie nie pamięta. Alik
Borysowicz powiedział, że ta choroba zwana amnezją najczęściej mija. Możecie to sobie
wyobrazić zapomnieć swego nazwiska, adresu, szkoły, a nawet kim są twoi rodzice! A co
najdziwniejsze w chwili wypadku Alicja była w szortach, wiatrówce i kapciach. Ani skrawka
papieru, ani grosika, nic przy sobie nie miała. Mama Julki, Natasza, opowiadała, że oficer śledczy,
który wieczorem wypytywał Alicję wszakże człowiek nie może zniknąć całkiem bez śladu
zwierzył się w korytarzu ordynatorowi, że milicja przeprowadziła wywiad wśród mieszkańców
wszystkich domów znajdujących się w pobliżu miejsca wypadku, nikt jednak o niczym nie wiedział.
W dodatku żadni rodzice nie dzwonili na milicję ani do szpitala w poszukiwaniu zaginionej córki.
Rozesłaliśmy jej fotografię mówił po wszystkich domach dziecka, pisaliśmy do innych miast .
Wynika z tego, że Alicja zaginęła jak gdyby pozornie i w tym tkwiła cała tajemnica. Julka pomyślała,
że gdyby to ona przepadła choć na jeden dzień, mama z babcią przewróciłyby całą Moskwę do góry
nogami.
Z wyglądu Alicja była całkiem normalną dziewczynką, mniej więcej dwunastoletnią, włosy miała
jasne, krótko ostrzyżone, oczy niebieskie, nogi długie, wszystko jak u innych ludzi, zdążyła się nawet
już trochę opalić, choć w kwietniu jeszcze na to za wcześnie.
Julka znała jeszcze jedną tajemnicę Alicji, ale nikomu o tym nie pisnęła słówka. Wczoraj
wieczorem, choć nie pozwolono jej na razie wstawać, Alicja chciała uciec ze szpitala. W szpitalnej
piżamce, kiedy wszystko ucichło, wymknęła się z łóżka i poszła ku drzwiom. Były z Julką we dwie
na sali, trzecią dziewczynkę wypisano przedwczoraj. Jula jeszcze nie spała.
Dokąd to, Alicjo? spytała.
Zaraz wracam.
Julka wyczuła, że coś tu nie tak.
Zabronili ci przecież wstawać.
Wrócę powtórzyła Alicja.
Słuchaj odparła Jula odznaczająca się dużą przenikliwością. Jeśli chcesz uciec, to bez
wątpienia się przeziębisz. Na dworze pada deszcz i jest prawie zero stopni.
Wcale nie myślę uciekać rzekła Alicja i wyszła na korytarz.
W korytarzu natknęła się na siostrę dyżurną. Julka słyszała ich rozmowę. Potem Alicja wróciła do
sali i położyła się.
Nici z tego? spytała Julka.
Aha.
Ostrzegałam cię przecież. No i dokąd byś poszła?
Wiem dokąd.
Guzik tam wiesz. Przecież straciłaś pamięć. Przeziębiłabyś się i miesiąc z głowy.
Ja się nie przeziębiam.
Proszę, co za Robin Hood! roześmiała się Julka. Każdy, kto lata w piżamie po ulicy przy
temperaturze zero stopni, przeziębia się na pewniaka. To reguła. A w ogóle to wiedziałam, że drzwi
do szpitala są zamknięte, więc nie martwiłam się zbytnio o twoje szacowne zdrowie.
Serdeczne dzięki burknęła Alicja. Była wyraznie w złym humorze i więcej na żadne pytania
Julki nie odpowiadała.
Julka pomyślała wówczas, że Alicję otacza zbyt wiele tajemnic. Czy ona rzeczywiście nic nie
pamięta?
Teraz też słuchając doktora Alika perorującego i poruszającego wąsami jak kot, nie spuszczała
oka z Alicji. Jeśli w trakcie pobytu w szpitalu sama włazi w ręce jakaś tajemnicza historia, to aż się
prosi, by zabawić się w Sherlocka Holmesa.
Ubiegłego lata mówił Alik Borysowicz pojechaliśmy z przyjaciółmi nad Don powędkować
trochę. Alicjo, byłaś kiedy nad Donem?
Nie wiem odparła.
No, mniejsza z tym.
A to chytrusek pomyślała Jula. Niby sobie podżartowuje, ale o głównym celu nie zapomina.
Mama mówiła jej, że w takich przypadkach jak Alicji, bardzo ważne jest znalezienie byle drobiazgu,
niteczki, która przy umiejętnym rozplątywaniu doprowadzi do kłębka.
Przyjechaliśmy na kwaterę ciągnął Alik Borysowicz niedaleko od Morza Azowskiego. Upał
niesamowity, a tu arbuzy jeszcze nie dojrzały. Zatrzymaliśmy się u starego Kozaka, taka barwna
postać z czubem, w granatowym kaszkiecie...
Milicjant? spytała Julka.
Nie, po prostu kiedyś Kozacy takie nosili, starzy i teraz je noszą.
Alicja odwróciła się do okna, obserwując krople spływające po szybie.
I ten stary powiada: zawiozę was nad Morze Azowskie... Byłaś kiedy, Alicjo, nad Morzem
Azowskim?
Nie.
Dlaczego tak sądzisz?
Nie byłam i koniec.
A nad Czarnym?
Nad Czarnym byłam.
I co tam robiłaś? Odpoczywałaś?
Nie, pracowałam. Przygotowywałam słownik języka delfinów.
Alik Borysowicz roześmiał się:
Widzę, że wszystko zmierza ku dobremu. Sama byłaś nad morzem czy z rodzicami?
Nie pamiętam...
Nie pomyślała Julka lekarzy może nabrać, współczują jej. I w ogóle dużo wiedzą. Ale mnie
nie nabierze. Z jakiegoś powodu chce robić wrażenie, że pamięta mniej niż w rzeczywistości .
I tak oto mówił Alik wsiadamy do łódki...
W tej chwili do salki zajrzała siostra Szuroczka:
Doktorze, telefon do pana.
Po wyjściu doktora Jula spytała:
Rozmyśliłaś się, nie będziesz próbowała uciec?
Rozmyśliłam się.
Dlaczego?
Boję się przeziębić.
A tak naprawdę?
Tak naprawdę, to w tej piżamie zaraz mnie tu z powrotem dostarczą.
Oho! To już postęp powiedziała Julka. Widzisz, że opłaca się posłuchać starszych?
Jakich starszych?
Mnie.
Ile masz lat?
Dwanaście.
Ja mam jedenaście. Myślałam, że ty również.
W której jesteś klasie? spytała Julka
Trudno mi wyjaśniać, i tak nie zrozumiesz.
No pewnie, nie zrozumiem! Ja jestem w szóstej, więc ty pewnie w piątej. Co teraz przerabiacie
z literatury?
U nas są inne klasy odparła Alicja. Jestem teraz stażystką z genetyki stosowanej. Mówi ci to
coś?
Owszem potwierdziła Jula. Ja jestem w szkole angielskiej. Myślę tylko, że za wcześnie
jeszcze, byś się zajmowała genetyką.
Nigdy nie jest za wcześnie odpowiedziała Alicja. Będę kosmobiologiem, tak jak mój
ojciec. A bez genetyki stosowanej w biologii ani rusz.
Oj! pisnęła Julka. Szkoda, że Alik cię nie słyszy!
A co takiego?
Przecież ty nic nie pamiętasz! Nawet swego nazwiska. A okazuje się, że twój ojciec jest
kosmobiologiem.
Tak mi się przypomniało niechcący...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]