[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W najbli\szych dwóch tygodniach odwiedził jeszcze zakład kra-
wiecki Shepherda i Woodwarda i spędził dzień w Teatrze Sheldo-
na, by obejrzeć krótką ceremonię nadania grupie studentów baka-
laureatu. Przestudiował tak\e rozkład "Randolpha", największego
hotelu w Oksfordzie. Uczynił to tak gruntownie, \e zwrócił na sie-
bie uwagę kierownika i musiał wynieść się, \eby nie wzbudzić po-
dejrzeń. Na końcu zrobił jeszcze jeden wypad do Gmachu Claren-
dona, gdzie spotkał się ze stra\nikiem szkatuły uniwersytetu, a na-
stępnie zwiedził budynek z portierem jako przewodnikiem. Stephen
uprzedził go, \e przypuszezalnie będzie oprowadzał gościa z Ame-
ryki w dniu uroczystych obchodów Encaenii, nie wdawał się jednak
w szczegóły.
- Ale to nie będzie łatwe... - zaczął portier. Stephen starannie
i powoli zło\ył banknot funtowy i podał portierowi -. . . chocia\
myślę, \e coś da się wykombinować.
W wolnych chwilach między wędrówkami po mieście uniwersy-
teckim Stephen du\o rozmyślał, zagłębiony w skórzanym fotelu, i
jeszcze więcej pisał przy swym biurku. Przed upływem czternastu
dni plan był opracowany w najdrobniejszych szczegółach i gotowy
do przedstawienia tamtym trzem. Zmontował przedstawienie, jak
Strona 47
Archer Jeffrey - Co do grosza
by powiedział Harvey Metcalfe, i zamierzał dopilnować, \eby nie
zrobiło klapy.
Następnego dnia po kolacji w Oksfordzie Robin wstał wcześnie i
przy śniadaniu unikał, jak mógł, kłopotliwych pytań \ony na temat
wezorajszego wieczoru. Wyrwał się do Londynu najwcześniej, jak
się dało. Na Harley Street powitała go jego sprawna sekretarka i
recepcjonistka w jednej osobie, panna Meikle.
Elspeth Meikle była pełną oddania, surową Szkotką, która swoją
pracę traktowała jako powołanie. Jej przywiązanie do Robina-
nigdy by się tak do niego nie zwróciła, nawet w myślach - rzucało
siÄ™ wszystkim w oczy.
- Panno Meikle, podczas najbli\szych dwóch tygodni chcę ma-
ksymalnie ograniczyć przyjęcia.
- Rozumiem, doktorze.
- Muszę przeprowadzić pewne badania i nie chciałbym, \eby
mi przeszkadzano, kiedy będę sam w gabinecie.
Panna :'_Ieikle była trochę zaskoczona. Zawsze uwa\ała doktora
Oakleya za dobrego lekarza, ale jak dotąd nigdy nie zauwa\yła, \e-
by przesadzał z pracą naukową. Odeszła bezszelestnie stąpając w
swych biaÅ‚ych bucikach, a\éby wpuÅ›cić pierwszÄ… z gromadki za-
chwycająco zdrowych dam do pokoju przyjęć.
Robin pozbył się pacjentek w tempie, które trudno by nazwać
majestatycznym. Nie poszedł na lunch i rozpoczął popołudnie od
wykonania telefonów do szpitala w Bostonie i do wybitnego gas-
troenterologa, u którego był praktykantem w Cambridge. Następ-
nie uruchomił brzęczyk wzywając pannę Meikle.
- Czy mogłaby pani wpaść do księgarni Lewisa i przynieść mi
dwie ksiÄ…\ki? Potrzebne mi jest ostatnie wydanie Klinicznej toksy-
kologii Polsona i Tattersalla i praca Hardinga Raina na temat jamy
brzusznej i pęcherzyka \ółciowego.
- Tak, proszę pana - odrzekła nie przejmując się wcale, \e
musi przerwać posiłek.
Zanim skończył swoje telefony, ksią\ki le\ały ju\ na biurku. Na-
tychmiast zaczął z uwagą czytać dłu\sze fragmenty. Odwołał na-
stępnego dnia przedpołudniowe przyjęcia i wybrał się do szpitala
Zw. Tomasza, by asystować swoim dwóm kolegom przy pracy. Był
coraz bardziej przekonany, \e plan, jaki obmyślił, ma szanse powo-
dzenia. Powrócił na Harley Street i sporządził notatki na temat me-
tod zaobserwowanych przed południem, zupełnie jak za studen-
ckich lat. Zrobił przerwę i przywołał na myśl słowa Stephena:
"Myśl tak, jakby myślał Harvey Metcalfe. Po raz pierwszy w \y-
ciu myśl nie jak ostro\ny profesjonalista, lecz jak ryzykant, jak
człowiek rzucający się na nowe przedsięwzięcia".
Robin przestrajał się na długość fal Harveya i gdy nadejdzie po-
ra, bÄ™dzie gotów do konfrontacji z Amerykaninem, Francuzém i
lordem. Czy tylko zgodzą się na jego plan? Czekał niecierpliwie na
spotkanie.
_ Jean-Pierre wrócił następnego dnia z Oksfordu. śaden z mło-
, dych artystów nie wywarł na nim specjalnego wra\enia, chocia\
76 77
Strona 48
Archer Jeffrey - Co do grosza
rnartwe natury Briana Davisa uznał za interesujące i zanotował so-
bie w pamięci, \eby zwrócić na niego w przyszłości uwagę. W
Londynie przystąpił, jak Robin i Stephen, do zbierania informacji.
Niejasny pomysł, jaki w hotelu "Eastgate" zaświtał mu w głowie,
zaczynał się krystalizować. Dzięki swym licznym kontaktom w
świecie sztuki ustalił wszystkie transakcje kupna i sprzeda\y płó-
cien wybitniejszych impresjonistów w ostatnich dwudziestu latach i
sporządził listę obrazów, które przypuszczalnie znajdowały się
obecnie na rynku. Następnie skontaktował się z człowiekiem, od
którego zale\ało urzeczywistnienie planu. Na szczęście David
Stein, bez którego pomocy Jean-Pierre nie mógłby kiwnąć palcem,
był w Anglii i mógł się z nim spotkać: ale czy zgodzi się na jego
plan?
Stein zjawił się następnego dnia póznym popołudniem. Spędzili
z Jean-Pierre'em dwie godziny sam na sam w małym pokoiku w
podziemiu galerii Lamannsa. Po odejściu Steina Jean-Pierre u-
śmiechnął się pod nosem. Jeszcze popołudnie spędzone w ambasa-
dzie niemieckiej przy Belgrave Square, jeszcze tylko telefon do
doktora Wormita z Preussischer Kulturbesitz w Berlinie i do ma-
dame Tellegen z Rijksbureau w Hadze - i wiedział wszystko, co
mu było potrzebne. Nawet sam Metcalfe miałby go za co pochwa-
lić. Tym razem nie będzie \adnego ratowania Francuzów. Amery-
kanin z Anglikiem lepiej niech siÄ™ pilnujÄ…, kiedy im przedstawi
swój plan.
Kiedy James obudził się rano, ani mu w głowie była rozgrywka z
Metcalfe'em. Myślał o wa\niejszych sprawach. Wykręcił numer
domowy Patricka Lichfielda.
- Patrick?
- Tak - mruknął zaspany głos.
- James Brigsley przy telefonie.
- O, jak się masz, James. Nie widziałem cię kawał czasu. Dla-
czego budzisz człowieka o takiej nieprzyzwoitej porze?
- Ju\ dziesiÄ…ta, Patrick.
- Naprawdę? Wczorajszą noc spędziłem na balu przy Berkeley
Square i poło\yłem się spać o czwartej nad ranem. Co mogę dla
ciebie zrobić?
- Fotografowałeś dla "Vogue'a" dziewczynę, ma na imię Anne.
- Summerton - powiedział Patrick bez wahania. - Wziąłem
jÄ… z agencji Stacpoole'a.
- Jaka jest?
- Skąd mam wiedzieć - odparł Patrick. - Zwietna dziewczy-
na. Ale uznała, \e nie jestem w jej typie.
- Ta kobieta zna się na rzeczy. Zpij dalej. - James odło\ył słu-
chawkÄ™.
Anne Summerton nie figurowała w ksią\ce telefonicznej - za-
tem z tego zagrania nici. James le\ał w łó\ku skrobiąc szczecinia-
sty podbródek, nagle w jego oczach pojawił się wyraz triumfu.
Szybko przerzucił ksią\kę telefoniczną - tom od litery S do Z - i
znalazł to, czego szukał. Wykręcił numer.
- Agencja Stacpoole'a.
- Czy mógłbym mówić z kierownikiem?
- Kto dzwoni?
- Lord Brigsley.
- Ju\ Å‚Ä…czÄ™, milordzie.
James usłyszał brzęknięcie i za chwilę głos kierownika:
- Dzień dobry, milordzie. Michael Stacpoole przy telefonie.
Czy mógłbym panu w czymś pomóc?
Strona 49
Archer Jeffrey - Co do grosza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]