[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najdrobniejszego szczegółu, by zadowolić ich wymagania. Nie było żadnej Sahary.
Możliwe, że nie istniała też Sarah Moore. Może dlatego przedstawiała się tak
niepewnie, bo podawała się za kogoś, kto naprawdę nie istniał?
Odegnała od siebie te smutne myśli. Teraz, skazana na tego mężczyznę,
najlepiej zrobi jeśli zabierze się za rozszyfrowanie jego sekretów.
Noc była bardzo ciemna. W ciemnościach ledwie rysowały się zarysy
rozległego domu. Z mroku wynurzyła się ciemna postać.
Odziany w czerń, z błyszczącymi, zielonymi jak u kota oczami, poruszał się
z kocim wdziękiem. Lekkim ruchem zarzucił linę, hak wbił się w krawędz okna.
Przytrzymując się silnymi rękoma, wspiął się w mgnieniu oka, otworzył
szerokie okno i wślizgnął się do sypialni. Zmrużył oczy, przyzwyczajając je do
jeszcze głębszych ciemności.
Bezszelestnie zbliżył się do łóżka i przyjrzał śpiącej kobiecie. Twarz mu
złagodniała.
Przecież to ja śpię w tym łóżku - pomyślała sennie Sarah. Rano, po
przebudzeniu, poczuła dziwny żal. Dlaczego zasnęła, dlaczego nie poczekała, by
przekonać się, jakiej zdobyczy szukał kot-włamywacz?
ROZDZIAA CZWARTY
Stłumione łkanie ucichło wreszcie i Jesse z ulgą wyciągnął się na kanapie.
Niewiele brakowało, by poszedł do niej i spróbował ją jakoś pocieszyć. Dobrze, że
tego nie zrobił. Nienawidził takich sytuacji.
Zarzuciła mu, że jest gburem i miała rację. Może było to konsekwencją tego,
co robił - sam czuł, że praca wywiera ogromny wpływ na jego osobowość. Po
całych miesiącach intensywnej obserwacji i napięcia, wynikającego z bezustannego
kontaktu z drugą osobą, gwałtownie potrzebował oddechu i samotności.
Zastanawiał się co prawda, czy taka radykalna zmiana sposobu życia, od
całkowitego uwikłania w czyjeś sprawy do absolutnej, niczym nie zmąconej
samotności, nie grozi jego psychicznej równowadze. Przestawał zwracać uwagę na
obowiązujące w społeczeństwie normy zachowania i zauważać potrzeby innych.
Sam świetnie wiedział, że na tym etapie pracy stawał się nieznośny. Dlatego
zaszywał się na tym odludziu -wolał nie narażać innych na swoje obsesje i humory.
Chociaż zwykle to inni wchodzili mu w drogę, tak jak ostatnio ta dziewczyna
w zielonym fordzie mustangu. Rozpoznała go w restauracji w Los Angeles i
zmarnowała mu całe wakacje. Owszem, tak jak zamierzał, przejechał samochodem
Stany, tylko że w tylnym lusterku przez cały czas widział zielony samochód. To nie
był odosobniony przypadek. Przedtem... Zmusił się, by przestać o tym myśleć.
Oskarżał nowo przybyłą o wszystko, co zdarzyło się wcześniej i, prawdę mówiąc,
nie miało z nią nic wspólnego. Były jedynie pewne podobieństwa. Zjawiła się tu
znienacka i zburzyła wszystkie jego plany.
A kiedy ktoś wytrącał go z jego ściśle ustalonego harmonogramu, nie
odpowiadał za siebie. Może był zbyt podejrzliwy, ale miał wiele do stracenia. Nie
podobał mu się ten samochód i Nowy Jork. Nie podobała mu się jej tajemniczość.
Poczuł narastającą w nim złość. Czego ona naprawdę chce?
Czego tu szuka?
Dobiegł go zduszony szloch i złość nagle się rozwiała.
Ty gburze, ty nieokrzesany gburze, skarcił sam siebie.
Następnego ranka przy śniadaniu, przyjrzał się jej, gdy siedziała przy stole.
Uderzył go kolor jej oczu. Wczoraj był tak rozdrażniony, że w ogóle go nie
dostrzegł. Miała piękne oczy. Nie tylko z powodu koloru, choć też był niezwykły.
Miały w sobie jakąś dziwną głębię, jakiś tajemniczy blask. Odchrząknął, po chwili
wydusił:
- Płakałaś w nocy.
Od pierwszej chwili, gdy tylko weszła do kuchni, unikała jego wzroku. Za
każdym razem, kiedy na niego spojrzała, miała nieodparte wrażenie, że widzi
tę tajemniczą postać ze snu. Poza tym nie miał na sobie koszuli. Widok jego nagiej
piersi boleśnie uświadamiał jej, jak bardzo był atrakcyjny i pociągający. W dodatku
nie przywykła, by takie oczarowanie mogło być jednostronne.
Nie podniosła oczu znad talerza.
- Mam nadzieję, że ci nie przeszkodziłam. - Odgryzła kawałek plasterka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl