[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mogłaby sporządzić rękojeść świetlnego miecza z kawałka metalowej rurki albo nawet
twardego drewna. Miała jednak wrażenie, że żaden z tych materiałów nie byłby odpowiedni.
Przebierając rytmicznie rękami, posuwała się pod prąd rzeki. Starała się utrzymywać
równe tempo. Lewa. Prawa. Lewa. Prawa.
Kamień jako surowiec nastręczałby zbyt dużo kłopotów podczas obróbki, a poza tym
byłby zbyt ciężki, żeby wykorzystać go do sporządzenia rękojeści. Tenel Ka potrzebowała
czegoś, co w jakiś sposób podkreśliłoby jej wizerunek wojowniczki z Dathomiry. Oczami
wyobrazni ujrzała dumną Augwynne Djo, w tunice z jaszczurczej skóry i ceremonialnym
hełmie, dosiadającą obłaskawionego rankora. Najbardziej charakterystycznym dowodem
odwagi jej dzikiego ludu było ujarzmianie tych dzikich bestii słynących z ogromnej siły i
ostrych, śmiercionośnych szponów.
Tenel Ka ponownie zanurkowała, po czym wypłynęła i zmieniła styl. Przypomniała
sobie, że w komnacie nadal przechowuje dwa kły ulubionego rankora, które otrzymała, kiedy
przed kilkoma laty zwierzę zdechło. Nie były największe spośród wszystkich, jakie kryły się
w paszczy bestii, ale miały idealne kształty i rozmiary. Dziewczyna pomyślała, że z
pewnością będzie mogła wykorzystać jeden, by sporządzić rękojeść swojego świetlnego
miecza...
Tydzień pózniej przyglądała się dziełu własnych rąk z prawdziwą dumą. Wyryła
ostatnią linię, kończąc zawiły wzór wyżłobiony na powierzchni kła rankora.
Lowie, siedzący przed nią na fotelu pilota w niewielkiej kabinie skoczka typu T-23,
odwrócił się i pytająco zaryczał. Dziewczyna chwilę odczekała, aż usłyszy dokonane przez
Em Teedee tłumaczenie pytania.
- Pan Lowbacca chciałby się dowiedzieć, czy chodzi pani o jakiś szczególny wulkan,
do którego pragnie pani polecieć, aby znalezć właściwy kryształ?
Tenel Ka popatrzyła na soczystą zieleń baldachimu liści drzew porastających dżunglę.
- Ty możesz wybrać - odparła.
Młody Wookie odpowiedział krótkim szczeknięciem.
30
- Jeżeli chodzi o pana Lowbaccę, nie sprawia mu to jakiejkolwiek różnicy - odezwał
się android-tłumacz. - Zgromadził już wszystkie elementy niezbędne do budowy świetlnego
miecza. Niedawno skończył składać wszystkie części. Jego broń jest prawie gotowa. Wymaga
jedynie ostatecznego wykończenia.
Zdumiona Tenel Ka zamrugała, nie tylko z powodu długiego tłumaczenia bardzo
krótkiej odpowiedzi Lowiego, ale przede wszystkim zaskoczona faktem, że Lowbacca - a
zapewne także Jacen i Jaina - tak bardzo ją wyprzedzili w pracy. No cóż, będzie musiała
znalezć ten kryształ jak najprędzej, a pózniej równie szybko złożyć wszystkie elementy broni.
- Niech będzie tamten - odparła, wyciągając rękę i pokazując najbliższy stożek.
Pózniej nieco burkliwie, ponieważ czuła się głupio, że zawraca głowę Lowbaccę swoimi
problemami, dodała: - Przepraszam. Nie sprawiałabym ci kłopotu swoją prośbą, gdybym
wiedziała, że kończysz właśnie budowę miecza.
Wookie zaryczał i zamaszystym gestem porośniętej rudobrązową sierścią ręki
rozproszył jej obawy.
- Pan Lowbacca pragnie panią zapewnić, że w żaden sposób nie sprawiła mu pani
kłopotu - pospieszył z tłumaczeniem Em Teedee. - Od wielu dni nie przebywał w dżungli, by
oddawać się w samotności medytacjom, a zatem będzie zachwycony, mogąc pomóc pani w
rozwiązaniu tego problemu.
Lowie parsknął, po czym pstryknął jednym palcem w obudowę androida.
- Och, prawdę mówiąc, chciałem powiedzieć - poprawił się szybko Em Teedee - że
pan Lowbacca zamierzał i tak zrobić sobie przerwę w pracy i jest rad, że będzie mógł pani
pomóc.
Młody Wookie głośno sapnął, ale chyba zaakceptował to tłumaczenie. Wylądował
skoczkiem typu T-23 na pokrytej ubitym wulkanicznym piaskiem wolnej przestrzeni,
znajdującej się pomiędzy skrajem dżungli a podnóżem niewielkiego wulkanu. Szczeknął kilka
razy, co natychmiast zostało przetłumaczone przez jego elektronicznego towarzysza:
- Kiedy skończy pani poszukiwania, bez względu na to, z jakim rezultatem, po prostu
proszę powrócić do skoczka. Pan Lowbacca i ja, siedząc na wierzchołku jakiegoś drzewa w
dżungli, będziemy obserwowali, czy pani nie nadchodzi.
Tenel Ka kiwnęła głową.
- Zrozumiałam. Dziękuję.
Bez dalszych ceregieli odwróciła się i zaczęła się wspinać zboczem góry.
31
Chociaż żaden z wulkanów znajdujących się w pobliżu akademii Jedi od dość dawna
nie wybuchał, ze stożka tej góry unosiły się obłoki białej pary. Obchodząc grupę ostrych
czerwonych skał, dziewczyna natknęła się na czarny otwór, będący zapewne pozostałością po
korycie wyciekającej lawy. Miała nadzieję, że mroczny tunel doprowadzi ją do samego jądra.
W ciepłym powietrzu unosiła się gryząca woń siarkowych wyziewów. Tenel Ka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl