[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niesamowity. Obejmując się w pasie, patrzyła z zachwytem na słońce wschodzące nad
Pacyfikiem. Dotychczas zatokę San Francisco podziwiała jedynie na pocztówkach.
- Gdzie dziś chcesz pojechać? - Joe bezszelestnie podszedł do niej i pocałował ją w
kark.
Pachniał świeżością. Czy wypadało się przyznać, że najchętniej spędziłaby cały
dzień w łóżku?
- Pojadę, gdziekolwiek zechcesz mnie zabrać.
Roześmiał się cicho.
- Nie byłoby to zbyt daleko.
Odwróciła się i popatrzyła mu w oczy.
- Nie?
- Sypialnia kusi. Jedzenie też - dodał, biorąc ją za rękę. Dopiero w tym momencie
Ali zorientowała się, że Joe ma na sobie jedynie biały ręcznik. - Wiem, że jesteś głodna.
Siadaj - rozkazał. - I jedz.
- Tak, szefie.
Skrzywił się.
- Możemy na dwa dni zapomnieć, że jestem twoim szefem?
R
L
T
Więc kim jesteś? - miała ochotę zapytać. Moim chłopakiem? Kochankiem? Ale
pochłonięta obserwacją jego wspaniale umięśnionego torsu nie była w stanie myśleć ani
formułować jakichkolwiek pytań.
- Możemy.
Usiedli naprzeciwko siebie. Ali westchnęła cicho. Miała przed sobą widok przy-
stojnego mężczyzny na tle wieżowców San Francisco. Nie mogła prosić o nic więcej.
Joe czekał, aż ona pierwsza sobie nałoży. Mieli do wyboru jajka w koszulkach,
pieczone ziemniaki, cieniutkie naleśniki z owocami. Oraz świeżo wyciśnięty sok i kawę.
Po skończonym posiłku Joe wstał od stołu i wyciągnął rękę. Ali zdziwiła jego po-
ważna mina.
- Nie jestem starym zbereznikiem, który próbuje uwieść swoją seksowną sekretar-
kę. Lecz skłamałbym, gdybym powiedział, że nie chcę się z tobą znów kochać.
Serce zabiło jej mocniej.
- Joe, nie robię nic wbrew swojej woli. Widoki w tym pokoju szalenie mi się podo-
bają. Nie muszę oglądać żadnych innych.
- Wiesz co? Pójdziemy na kompromis. Najpierw pozwiedzamy siebie, a potem
miasto. - Przypieczętował to długim pocałunkiem. - Podoba ci się mój pomysł?
Zwiedzaj, Joe, pomyślała; zwiedzaj wszystko, każdy centymetr mojego ciała.
- Szalenie - powiedziała na głos.
Poprowadził ją w stronę sypialni, po drodze między jednym pocałunkiem a drugim
pozbawiając ją kolejnych części garderoby. Następnie przyparł ją do łóżka. Kiedy opadli
na nie ze śmiechem, przystąpił do poszukiwania najwrażliwszych miejsc na jej ciele.
Całował ją po szyi, po płatkach uszu. Wolno, centymetr po centymetrze, przesuwał
ręce niżej, do jej piersi. Gładził je i pieścił. Gdy wstrzymała oddech, powędrował dalej,
obsypując pocałunkami jej talię, pępek, brzuch. Rozchyliwszy uda, ułożył się między
nimi, po czym wsunął ręce pod jej pośladki. Uniósł je, przytknął usta do wzgórka, do
wilgotnego łona. Ali mruczała z rozkoszy, a on nie przerywał. Szepcząc czułe słówka o
tym, jaka jest piękna i seksowna, wodził dłońmi po jej ciele. Wreszcie odnalazł ukryty
między fałdkami skóry mały wzgórek. Gdy leciutko dotknął go, Ali jęknęła. Widząc, że
R
L
T
jest bliska orgazmu, Joe zrzucił z siebie ręcznik i wszedł w nią. Zawładnął jej ciałem,
sercem i duszą.
Potem długo leżeli zdyszani, zaspokojeni. Po jakimś czasie wstali, zjedli resztki ze
śniadania i znów wrócili do łóżka. Ranek minął, nastało południe. Zdrzemnęli się.
Joe obudził się pierwszy. Ali wyczuła obok siebie jakiś ruch. Otworzywszy oczy,
zobaczyła Joego, który leżał do połowy przykryty jedwabnym prześcieradłem, w okula-
rach na nosie, z rękami pod głową i zadowoloną miną.
- Dochodzi trzecia - zauważył.
Czyżby dawał jej do zrozumienia, że powinna wyjść? Nie była pewna, na czym
stoi. Gorąco się kochali, ale niczego sobie przecież nie obiecywali.
- Pewnie powinnam pójść...
Odwróciwszy się do niej przodem, potrząsnął głową.
- Nie! Zostań. Poproszę obsługę hotelową, żeby przyniosła tu twoje rzeczy.
Miała ochotę rozpłakać się ze szczęścia.
- Dobrze? Chcesz? - Otoczył ją ramieniem.
- Oczywiście, że chcę.
- Nie wiem, dokąd to nas zaprowadzi, ale wiem, że podczas tego weekendu nie
chcę spędzić ani jednej minuty bez ciebie. Wiele czasu minęło, odkąd...
Podniosła głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
- Odkąd...?
- Odkąd byłem w związku. Ona okazała się inna, niż myślałem.
Ali ogarnął strach. Miała żal do siebie, że go oszukuje.
- Kochałem ją - ciągnął Joe. - Przynajmniej tak mi się wydawało. Inaczej bym się
jej nie oświadczył. To chyba logiczne, prawda?
- Prawda - przyznała z bijącym sercem.
- Pracowała u mnie. Przed tobą.
- I?
- To była niezwykle atrakcyjna dziewczyna. Wkrótce przekonałem się, że kocha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl