[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jaskini i z towarzystwa tego człowieka&
(Tutaj Kubuś przechylił bukłaczek, zapominając, iż nie ma w nim ani ziółek, ani wi-
na. Pan zaczął się śmiać. Kubuś zakaszlał się i kaszlał jednym ciągiem przez dobre pół
kwadransa. Pan wydobył zegarek i tabakierkę i ciągnął dalej historię, którą przerwę, jeśli
nie macie nic przeciw temu; chociażby dlatego, aby doprowaóić do wściekłości Kubusia,
udowadniając, iż wbrew jego mniemaniu nie było napisane w górze, że on jedynie bęóie
narażony ciągle na przerywania, pan jego zaś nigdyx .)
PAN o a ale a: Po wszystkim co mi powiadasz o tej szajce, mam naóieję, że już
ich nie ujrzysz na oczy.
Ja, ich< & Ale do istnej wściekłości doprowaóa mnie myśl, iż miałbym tak odejść
nie zemściwszy się. Więc ma być wolno zdraóić, wystrychnąć na dudka, ośmieszyć, ob-
x p a a inie a e it ans le in, czyli les sag ents e la galante ie, wóięczna komedyjka
stanowiąca idealny model literatury lekkiego autoramentu XVIII wieku.
x utaj nig Ustęp wzięty w nawias nie znajduje się w wydaniu oryginalnym.
de is dide ot Kubuś fatalista i jego pan 112
łupić uczciwego człowieka; wolno nadużyć namiętności i słabości drugiego uczciwego
człowieka (śmiem jeszcze bowiem uważać się za takiego), aby go wplątać w całe pasmo
bezeceństwa; wolno narazić dwóch przyjaciół na to, aby się znienawióili i być może po-
zab3ali, bo ostatecznie, mój drogi, przyznaj, gdybyś był odkrył moje niegodne sztuczki,
wszak jesteś óielny i być może byłbyś wpadł w taką wściekłość&
Nie, nie, nie byłoby doszło aż do tego. I dla czego? dla kogo? dla winy, co do
której nikt nie może ręczyć, czyby sam jej nie popełnił w danym razie? Czyż to moja
żona? A gdyby nawet nią była? Czy moja córka? Nie, po prostu szelma; i ty myślisz,
że dla takiej szelmy& Ech, przyjacielu, dajmy temu pokój i p3my. Agata jest młoda,
żywa, biała, pulchna, toczona; ciałko musi mieć jak z marmuru, nieprawdaż? skórkę naj-
gładszą w świecie? Uścisk jej musi być rozkosznym, wyobrażam sobie, że czułeś się dość
szczęśliwym w jej ramionach, aby nie myśleć wówczas o obowiązkach przyjazni.
To pewna, że gdyby wóięki danej osoby i rozkosz, jaką daje, mogły złagoóić winę,
nikt pod słońcem nie byłby mniej występny ode mnie.
Ha, ha, kawalerze, cofn3my się nieco wstecz; odwołuję przebaczenie i chcę położyć
pewien warunek, pod którym goóę się zapomnieć zdrady.
Mów, przyjacielu, rozkazuj; czy trzeba rzucić się oknem, powiesić się, utopić, wbić
sobie nóż w serce?&
Tu kawaler chwyta nóż leżący na stole, rozpina kołnierz, rozrywa koszulę i z błędnym
wzrokiem przykłada ostrze prawą ręką do dołka nad lewym obojczykiem, zdając się czekać
tylko mego rozkazu, aby się sprzątnąć ze świata modą starożytnych.
Nie o to choói, kawalerze, zostawże ten nożyk.
Nie; zasłużyłem na to: daj tylko znak.
Zostawże ten nóż poszczerbiony, powiadam, nie stawiam tak wysokiej ceny roz-
grzeszenia& Wszelako ostrze noża ciągle spoczywa na dołku nad lewym obojczy-
kiem; chwytam, wyóieram nóż, rzucam daleko od siebie, następnie, zbliżając butelkę
do szklanki kawalera i lejąc do pełna, mówię Najpierw p3my; następnie dowiesz się,
jakim straszliwym warunkiem okładam twoją ekspiację. Mów tedy: Agata jest baróo
rozkoszna, baróo smakowita?
Ach, przyjacielu, czemuż nie możesz tego wieóieć tak jak ja!
Czekaj; niech nam tu podaóą butelkę szampańskiego, a potem opowiesz mi hi-
storię jednej z waszych nocy miłosnych. Tak, zdrajco uroczy, rozgrzeszenie mieści się na
końcu tej historii. No, zaczynaj; nie słyszysz?
Słyszę.
Wyrok wydaje ci się zbyt srogim?
Nie.
O cóż cię prosiłem?
Abym opowieóiał jedną z naszych nocy&
Otóż to.
Tymczasem kawaler mierzył mnie wzrokiem od stóp do głowy i mówił sam do sobie:
Ten sam wzrost, ten sam mniej więcej wiek, a gdyby nawet była jaka różnica, po ciemku
przekonana, że to ja, nie bęóie podejrzewać niczego& .
Ależ, kawalerze, nad czym ty dumasz? ani p3esz, ani odpowiadasz&
Myślę, przyjacielu, i wymyśliłem: oto wielkie słowo. Uściskaj mnie, bęóiemy,
tak, bęóiemy pomszczeni. To łajdactwo z mej strony; ale jeśli niegodne mnie, godne
z pewnością tej hultajki. Pytasz o historię jednej z naszych nocy?
Tak; czy wymagam za wiele?
Nie; ale gdybym zamiast historii dostarczył ci samejże nocy?
To by było nieco lepsze. Kubuś a na pog i a
Kawaler dobywa z kieszeni dwa klucze, jeden duży, drugi mały. Ten mały po-
wiada jest od drzwiczek z ulicy, duży od przedpokoju Agaty; wez, oba są na twoje
usługi. Oto moja droga co óień od sześciu miesięcy; musisz się jej ściśle trzymać. Jej
okna wychoóą, jak ci wiadomo, na ulicę. Przechaóam się pod nimi, póki wióę świa-
tło. Doniczka z kwiatami wystawiona na zewnątrz stanowi umówiony sygnał; wówczas
zbliżam się do drzwi, otwieram, jestem w środku, zamykam, przekradam się po schodach
najciszej, jak mogę, skręcam w pierwszy korytarz na prawo: pierwsze drzwi w korytarzu
prowaóą do niej, jak ci wiadomo. Otwieram znowu, wchoóę do alkierzyka na prawo,
de is dide ot Kubuś fatalista i jego pan 113
tam znajduję nocną latarkę, przy blasku której rozbieram się swobodnie. Agata zostawia
drzwi od sypialni uchylone; wchoóę i wślizguję się prosto do łóżka. Rozumiesz wszystko?
Wybornie!
Ponieważ o ścianę mieszkają roóice, nie oóywamy się ani słowa.
Sąóę zresztą, że macie coś lepszego do roboty niż paplać.
W razie jakiego wypadku mogę wyskoczyć z łóżka i zamknąć się w alkierzyku:
to wszelako nigdy się nie zdarzyło. Zwyczajnie rozstajemy się około czwartej rano. Jeśli
goóina rozkoszy lub wypoczynku przeciągnie się poza tę porę, wstajemy razem; ona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]