[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Trudności? Z nim zawsze są trudności.
Polly nie miała co do tego żadnych wątpliwości. W tym momencie
dostrzegła światła ambulansu między drzewami i zbiegła na dół, żeby
wskazać drogę.
- Poród?
- Tak. Nieprawidłowe ułożenie płodu. Rodzi od trzech dni. Jej matka
właśnie trzyma ojca na muszce, wchodzcie więc ostrożnie.
- Cholerna sprawa!
To prawda, pomyślała Polly, i poczuła, że cała się trzęsie.
- Chyba zasłużył sobie na to - powiedziała z przekąsem i
zaprowadziła ich do sypialni.
Po kilku minutach nadjechała także policja. Matt i Polly pojechali z
sierżantem i panią Reed na posterunek, aby złożyć zeznania, a dziećmi
zajął się ktoś z opieki społecznej.
W końcu, koło północy, było po wszystkim. Powoli pojechali do
domu Matta.
- Szklaneczka czegoś na noc, Polly? Zasłużyliśmy sobie chyba.
80
RS
- Myślę, że tak - zgodziła się. Weszła za nim do domu, ciągle nie
mogąc zapomnieć o przeżyciach dzisiejszego wieczoru. - Co z nimi
będzie? - zapytała.
- Bez niego, to bułka z masłem. Dzieci pewno na jakiś czas zabierze
opieka społeczna, ale jeśli on trafi do więzienia, na co dobrze sobie
zasłużył, wrócą do domu.
Napili się szkockiej bez wody, znowu napełnili szklanki i usiedli
przy kuchennym stole. Milczeli, zajęci swoimi myślami.
- Rano zadzwonię i dowiem się, jak czuje się Jane - powiedział w
końcu Matt, a Polly przytaknęła.
- I ja chciałabym się dowiedzieć. Skąd biorą się tacy ludzie? -
zapytała, wpatrując się w niego rozszerzonymi oczami. Polly nie chciała
dotąd uwierzyć, że na świecie może istnieć tyle zła, ale dzisiaj odebrała aż
nazbyt przekonującą lekcję.
Matt nagle zorientował się, że Polly jest przerażona. Cały jej świat,
oparty na wierze w człowieka, walił się w gruzy w zetknięciu z jednym
chorym umysłem.
- Czy chcesz zostać na noc? - zapytał uprzejmym głosem. - Mam
dodatkowy pokój, łóżko jest pościelone, no i jest ciepło. Będziesz tu
bezpieczna.
- %7ładnych sztuczek?
- Po dzisiejszym wieczorze? - ponuro wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Wątpię, czy miałbym siłę.
-Punkt dla ciebie. Czy na pewno nie zrobię ci kłopotu?
- Oczywiście, że nie.
81
RS
- W takim razie, dziękuję. - Uśmiechnęła się, a on odpowiedział jej
uśmiechem. Wstał i podał jej rękę.
- Chodz, pokażę ci wszystko.
Zostawił ją w sypialni z lekkim posmakiem swych warg na ustach, a
kiedy obudziła się rano, usłyszała jego lekko fałszywy baryton pod
prysznicem, w sąsiednim pomieszczeniu. Po chwili wsunął głowę do jej
pokoju i uśmiechnął się.
- Już nie śpisz? Filiżankę herbaty?
-Z przyjemnością. - Stłumiła ziewnięcie, a on uśmiechnął się do niej
szeroko.
- Wstawaj, śpiochu. Musimy jeszcze pojechać do ciebie po czyste
ubranie, zanim reszta Longridge obudzi się i zauważy, że byłaś tu całą
noc.
- Nie zależy mi na tym - odparła ziewając.
- Ale mnie tak - powiedział i ściągnął z niej kołdrę. - Pobudka! -
zakomenderował.
Pojechali do Polly i Matt poczekał, aż się przebierze. W tym czasie
zrobiła się już ósma i wszyscy w miasteczku byli na nogach.
-Teraz wszyscy pomyślą, że to ty spędziłeś noc u mnie - powiedziała
ponuro Polly.
- Chciałbym, żeby tak było - powiedział rozmarzonym tonem.
- Playboy!
- Gdybym tylko miał szanse...
- Och, ty idioto! Naprawdę ci zależy? Zapadła cisza. Matt rzucił jej
szybkie spojrzenie.
82
RS
- Na czym? %7łeby ludzie nie pomyśleli sobie, że spędziliśmy razem
noc? Jeśli chodzi o mnie, to prawdopodobnie podniosłoby to tylko moje
notowania w mieście. Myślałem o tobie.
- Doprawdy? - powiedziała nieco smutno. Matt roześmiał się.
- Tak. Całą noc, jeśli chodzi o ścisłość.
Właśnie skręcili do przychodni i ich oczy spotkały się. Tego, co
Polly zobaczyła w jego wzroku, nie można było z niczym pomylić.
Mike Haynes przyjechał tuż za nimi i gwałtownie uniósł brwi na
widok Polly wyskakującej z samochodu Matta.
- Przyjechaliście razem?
Polly zaczerwieniła się, ale Matt poradził sobie z sytuacją.
- Pojechaliśmy wczoraj wieczorem do tego porodu i przydarzyło nam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]