[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żyć i modlę się o to, żebyś zechciała ze mną być.
 Uff, nareszcie mi ulżyło.
 Nie rozumiem.
 Zwiadomość, że nie masz gotowych odpowiedzi. To podobnie jak ja i to mi się
właśnie podoba. Dzięki temu życie jest znacznie bardziej interesujące.
 Jest coś, o czym powinnaś wiedzieć. Kontaktowałem się z lekarzami z
najlepszej w kraju kliniki leczenia bezpłodności. Jeśli chcesz, możemy się dowie-
dzieć, jakie mamy możliwości. Jeśli nie, zaczniemy się starać o adopcję.
 Ale przecież rodzina...
 Jestem jej ostatnim członkiem i sam mogę decydować o swoim losie. A ja
wybrałem ciebie. Na zawsze.
 Nawet nie wiesz, jakie to dla mnie ważne. I jak bardzo mnie ta świadomość
rozgrzewa.
 Na tyle, żeby się rozebrać i mi to udowodnić?
 Myślę, że na znacznie więcej.
 Uważaj, skarbie. Ostatnio byliśmy razem trzy tygodnie temu. Moje potrzeby są
ogromne, ma petite.  Widząc jej skrzywioną minę, uśmiechnął się.  Nie podoba ci
się to zdrobnienie?
 Wiem, że jestem mała, i nie trzeba mi o tym przypominać.
 Jesteś doskonała.
 Muszę zakładać szpilki, żeby dostrzec, co się dzieje na świecie.
 Teraz masz mnie. Będę twoim przewodnikiem. Nie chcę, żebyś nosiła te
szczudła. Wystarczająco się już nacierpiałaś.
Azy napłynęły jej do oczu.
 Och, Damion, tak bardzo cię kocham.
 Je t'adore aussi. I tak, nauczę cię francuskiego.
 Lepiej, żeby to była prawda. Pamiętaj, że mam różne kontakty.
 Doprawdy?
Skinęła głową.
 Ten obraz, który nabyłeś w Bordeaux, pochodzi z kradzieży. Jego prawowitym
właścicielem jest rodzina Busson. Interpol od dawna go poszukuje.  Na widok
jego zaskoczonej miny roześmiała się.  Witaj po ciemnej stronie mocy.
EPILOG
Damion wszedł do rozświetlonej galerii w chateau i znieruchomiał.
 Chyba przechodzę kryzys egzystencjalny.
 Mój ty biedaku. Trzeba było powiedzieć mi o tym w dniu, w którym się
spotkaliśmy.
 Możesz mi wyjaśnić, co tu się dzieje?
 Robię ćwiczenia ciążowe, które zaordynował mi mój instruktor. A Stephane
próbuje swojej ręki w malarstwie abstrakcyjnym.
 Ale dlaczego używa ciebie jako płótna?  Damion przechylił głowę,
przyglądając się temu, co robi jego trzyletni syn.
 Nie dramatyzuj. Nie widzę w tym nic niestosownego.
 A jeśli ojcowie z tego powodu cierpią?
 Muszą się przyłączyć. Być może dostaną nawet. specjalną nagrodę.
 Damion natychmiast zrzucił buty i położył się obok nich na macie. Wziął na
ręce ich adoptowanego synka i uniósł go wysoko. Stephane zaniósł się radosnym
śmiechem.
Reiko nie spuszczała wzroku z męża. Był wspaniały, należał do niej. Nie mogła
uwierzyć w swoje szczęście, przez dwa lata chodzili do najsłynniejszych lekarzy
we Francji i w Stanach i za każdym razem mówiono im to samo: szanse na
poczęcie są żadne. Postanowili więc :adoptować dziecko. Stephane był z nimi
prawie trzy lata. I właśnie wtedy zaszła w ciążę. Reiko wiedziała, że jej córka
urodzi się przez cięcie cesarskie, ale nie miało o dla niej znaczenia.
 Znów tak na mnie patrzysz.
 To znaczy jak?
 Jakbyś chciała powiedzieć, że mam w życiu niesamowite wprost szczęście.
Jakbym tańczył argentyńskie tango.
Reiko roześmiała się, wpatrzona w przepełnione miłością oczy męża.
 Bo tak jest, kochanie. Tak właśnie jest.
Anne Oliver
Złoto Dubaju
Tytuł oryginału: Marriage in Name Only?
ROZDZIAA PIERWSZY
Przyszło jej do głowy, że jeśli za chwilę umrze, przynajmniej zrobi to w
wyjątkowym stylu.
Chloe Montgomery zacisnęła drżące palce na grubej linie i usiłowała wyprzeć ze
świadomości fakt, że wisi gdzieś wysoko w powietrzu, ponad zatopioną w mroku
widownią jednej z najlepszych sal estradowych w całym Melbourne, w której tego
wieczoru zorganizowano przyjęcie urodzinowe jakiegoś bogatego biznesmena.
Szorstki węzeł, na którym opierała stopy, obcierał skórę na jej nagich piętach.
Skąpy, przyciasny kostium wżynał jej się w żebra i klatkę piersiową, prawie całko-
wicie uniemożliwiając oddychanie. Na domiar złego wyobraznia jej podpowiadała,
że każdy z tych płytkich miechów może być tym ostatnim...  Będzie dobrze,
Chloe  uspokajał ją stojący na balkoniku pomocnik techniczny, ostatni raz
sprawdzając, by uprząż bezpieczeństwa na jej plecach jest poprawnie zamocowana.
 Uwierz mi, złotko, będziesz gwiazdą tego wieczoru.
 Tak, jasne...  wymamrotała pod nosem, czując, że z każdą sekundą jest z nią
coraz gorzej. Jak miałaby wyśpiewać jubilatowi życzenia urodzinowe, skoro bijące
w opętańczym tempie serce podeszło jej do gardła? Nawet w normalnych,
dogodnych warunkach śpiewanie nie było jej mocną stroną.
 Gotowa?
Przytaknęła, choć miała ochotę wskoczyć na balkonik i wybiec z budynku,
odwołując swój  występ . Co jej strzeliło do głowy, żeby z własnej,
nieprzymuszonej woli wpakować się w taką sytuację?
Dobrze wiedziała, dlaczego to zrobiła. Chciała zrobić wrażenie na swojej
szefowej, właścicielce agencji eventowej, w której pracowała od paru tygodni.
Pragnęła pokazać, że jest cenną, wszechstronną i jakże elastyczną pracownicą,
którą warto zatrudnić na pełny etat, a nie dawać jej tylko drobne zlecenia.
Kiedy więc parę godzin temu okazało się, że zawodowa artystka, która miała
wykonać ten numer, nagle zachorowała, Chloe postanowiła wskoczyć na jej
miejsce. Czyli, mówiąc dokładniej, na tę linę. Teoretycznie zadanie było proste:
Chloe zostanie opuszczona na linie prosto na kolana jubilata, złoży na jego
policzku niewinnego całusa, a następnie wróci do garderoby, gratulując sobie
szybko i gładko wykonanego numeru.
Tak, bardzo proste... teoretycznie, pomyślała, dygocząc ze strachu.
Zapalił się jeden z reflektorów, oślepiając ją snopem białego, gorącego światła.
Usłyszała podekscytowane szepty gości usadowionych dziesięć, a może piętnaście
metrów pod jej stopami. Poczuła na sobie spojrzenie każdego z nich. Całe życie
czuła się niezauważana, czasem niemalże niewidzialna, a teraz nagle znalazła się w
centrum uwagi i wcale nie było to przyjemne uczucie.
Lina zatrzęsła się i zaczęła obniżać. Musisz śpiewać!  przypomniała sobie
Chloe. Odszukała wzrokiem jubilata siedzącego przy stoliku, na którym stał efek-
towny, misternie zdobiony tort urodzinowy najeżony świeczkami, butelka
szampana w srebrnym wiaderku i wysokie kieliszki.
Mężczyzna wpatrywał się w nią z lekkim uśmiechem. A może raczej
uśmieszkiem? Zauważyła, jak w blasku świec ładnie rysują się jego doskonale
wykrojone, zmysłowe usta. Poczuła ukłucie żalu, że taki przystojniak jest już
zaobrączkowany. Przyjęcie zorganizowała jego żona. %7łona, która na pewno
poświęciła wiele czasu i włożyła wiele wysiłku w przygotowanie tej imprezy, i nie
życzy sobie, żebym ją popsuła, pomyślała Chloe, przywołując się do porządku.
Wzięła głęboki wdech i zaczęła śpiewać Happy Birthday, nie odrywając wzroku
od jubilata, a także nie trafiając w dzwięki. Lina obniżyła się wreszcie na wysokość
stolika. Chloe puściła się liny i wylądowała prosto na kolanach mężczyzny. Jej
pośladki zetknęły się z jego twardymi jak skała udami. Zadrżała na całym ciele i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl