[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wodą. Teoretycznie śmierć groziła im tylko z nudów. Kombinezony były tak skonstruowane,
że można było w nich oddawać mocz przez specjalny system kanalików i zaworów
umieszczonych w nogawce. %7łołnierzom nie groził również głód. W pojemniku znajdował się
spory zapas żywności. Wystarczyło tylko wynurzyć się na chwilę.
- Jak myślisz, Jason? Gdzie jest ta baza treningowa? - odezwał się Sam.
- Powinna być gdzieś w głębi lądu. To wszystko, co wiem. Z powodu potrzeby
aklimatyzacji powinni oni być umieszczeni jak najdalej wody i oswajać się ze środowiskiem
lądowym. Musimy iść w głąb lądu, szukając śladów bazy oraz Rosjan - odpowiedział Jason.
- Wyślę kilku ludzi, by ruszyli brzegiem wokół wyspy i zlokalizowali rosyjską łódz
podwodną. Tylko, cholera, możemy mieć kłopoty z łącznością. Masz jakiś pomysł?
- Nie mam. - Darkwood wzruszył ramionami. -Będziemy improwizować. - Schylił się,
wziął taśmę z zapasowymi magazynkami, którą przewiesił sobie przez pierś. Do kabury na
biodrze schował rewolwer 2418 A%7ł używany przez oficerów marynarki. Następnie sprawdził
AKM. Automat nieco zamókł, ale pozostał sprawny.
W tym czasie Aldridge wysłał patrol na poszukiwanie rosyjskiej łodzi podwodnej.
Darkwood spojrzał w stronę dżungli. Zobaczył tam palmy, roślinność tropikalną, liany,
drzewa pinii i coś, co zupełnie tu nie pasowało: śnieg. Znieg, który leżał wszędzie. Zimny nie-
przyjemny wiatr powodował, że komandosi czuli przejmujący chłód. Jason założył
rękawiczki.
- Jesteśmy gotowi! - odezwał się Aldridge.
- W takim razie - ruszamy.
Opuścili zaciszną niszę i po krótkim biegu zniknęli w dżungli. Ukryci wśród gęstej
roślinności, szli jeden za drugim.
Jeżeli rzeczywiście nastąpiła inwazja i Rosjanie opanowali wyspę, nie mamy tu nic
do roboty - pomyślał Jason. Możemy co najwyżej rozeznać sytuację i wynosić się stąd do
diabła. Ale w jaki sposób Rosjanie odkryli tajemnicę Iwo-Dżimy? Czy Amerykanie będą
mogli odzyskać wyspę? Przecież właśnie tutaj miały powstać pierwsze oddziały do walki na
lądzie. Czyżby Rosjanie szybciej stworzyli oddziały lądowe? Przypomniał sobie opowieść
doktora Rourke'a i major Tiemierowny o lądowych wojskach sowieckich wyposażonych w
transportery opancerzone i śmigłowce szturmowe. Przeszedł go dreszcz. Nie miał żadnego
doświadczenia w walkach lądowych. Był doskonałym dowódcą okrętu podwodnego, ale na
lądzie czuł się nieswojo.
Od tych niewesołych rozmyślań oderwał go Aldridge. Z miną wytrawnego tropiciela,
bohatera jego ulubionych westernów z dwudziestego wieku, powiedział:
- Tu ktoś się odlewał.
Na zielonych liściach niskopiennej rośliny znajdowały się żółte, lekko fosforyzujące
krople jakiejś cieczy. Darkwood schylił się i powąchał.
- Brawo! Powinieneś otrzymać orle pióro. Może wśród swoich przodków miałeś
Winnetou? - powiedział do Sama.
ROZDZIAA XVI
Niemiecki śmigłowiec obrał kurs na północ. Pogoda wciąż była zła. Padał śnieg, wiał
silny wiatr, a temperatura była zdecydowanie niższa od przeciętnej. Godzinę wcześniej
wylądowali na małej wysepce, wśród ośnieżonych drzew tropikalnych. Tam sprawdzili
wszystkie ważniejsze systemy helikoptera, przepompowali paliwo z dodatkowych zbiorników
do głównych. Następnie zjedli posiłek złożony z niemieckich, mrożonych racji
żywnościowych. Nie były tak smaczne, jak zapasy żywności zgromadzone w Schronie, ale
pożywne. Zaraz po posiłku wystartowali. Gdy znalezli się nad oceanem, John przekazał
Paulowi stery. Nie chciał nawet myśleć o tym, co będzie, gdy okaże się, że Amerykanie z
Mid-Wake nic nie wiedzą o Annie, Natalii i Ottonie. Annie i Michael. Oboje byli wspaniali.
Zwykłe mężczyzni bardziej cenią synów niż córki. Jednak doktor uważał, że oboje są dla
niego równie ważni.
Na horyzoncie pojawił się jakiś ciemny kształt. Nie była to na pewno żadna z tych
małych wysepek, które mijali po drodze. Nie przypominało to również skały sterczącej z
wody.
- Paul, skręć trochę bardziej na północ. Zobaczymy, co to jest.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]