[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szukać.
Musiała kilka razy przełknąć ślinę, zanim odpowiedziała.
- Oczywiście, że wszystko ze mną w porządku. - Głupia odpowiedz, ale on znowu ruszył.
Podążyła za nim, mrugając, gdy oślepiło ją światło odbijające się od topniejącego śniegu. - Ale
gdyby nie było w porządku - odważyła się zapytać - co byś zrobił?
Wzruszył potężnymi ramionami.
- To nie ma teraz znaczenia.
- Zaspokój moją ciekawość.
Nie patrzył na nią, gdy mówił:
- Zrobiłbym to, co byłoby konieczne.
Zazgrzytała zębami.
- Przestań być taki ostrożny.
- Nie rozumiem, w jaki sposób ta wiedza sprawiłaby jakąkolwiek różnicę.
Czuła, jak falują jej nozdrza4, ale trzymała buzię na kłódkę.
W porządku.
Dotarli do głównych wrót zamku. Standardowy zgiełk dworzan, urzędników i strażników
został wykurzony z dworu przez lodowate dni. Spojrzała na wyższe wieże, a jej żołądek skręcił się
na myśl o wspinaczce po tych wszystkich schodach do sali spotkań.
Tak wiele zależało od tego spotkania - tak wiele, iż nie miała odwagi o tym myśleć. A
zwłaszcza przy Chaolu, który czytał z jej twarzy z niezrównaną łatwością.
Uśmiechnęła się więc, zanim zdążył dostrzec wyraz jej twarzy, w którym łatwo było dojrzeć
wątpliwości i strach.
Absolutna pewność siebie i arogancja; jej najlepsza tarcza i ulubiona maska.
- Mam nadzieję, że Jego Królewska Mość przygotował na czas przesłuchania przyzwoity
posiłek, bo jestem potwornie głodna.
- Uważaj co mówisz, bo w przeciwnym razie jedynym, co zjesz, będą gorące węgle.
- Naprawdę robisz ludziom coś takiego?
Jego oczy zwęziły się.
- Za jaką osobę ty mnie masz?
- Jesteś Kapitanem Straży najpotężniejszego człowieka na świecie. Wyrd wie, jak straszne
rzeczy robiłeś ludziom.
- Musisz się denerwować jak diabli skoro uciekasz się do szydzenia ze mnie.
Nie pozwoliła tym słowom wstrząsnąć nią, nie pozwoliła pojawić się uśmiechowi, na dała
sobie się puszyć czy zatrzymać choć na chwilę. Lecz zatrzymała się przed szerokimi, pięknymi
schodami prowadzącymi do zamku.
Najlepsze kłamstwa to te zmieszane z prawdą - dadzą mu wierzyć w to, w co będzie chciał.
- Znasz moją przeszłość z Jego Królewską Mością. - Przecież to on prowadził ją na
spotkanie z królem pierwszego dnia zawodów. Widział jej panikę na myśl o spotkaniu z władcę,
widział, jak blednie.
Nie ulegało wątpliwości, że pomyśleli o tym samym. Jego wzrok złagodniał, gdy kładł rękę
na jej ramieniu.
- Po prostu bądz... uprzejma. Uległa.
- No, to jest godne mnie wyzwanie.
Uśmiechnął się lekko.
4 Ten tekst tak mnie rozbawił, że zaczęłam rżeć jak koń (taki już urok mego śmiechu :D) Falujące nozdrza,
hahahaha :D Kojarzy mi się to z pewną osóbką, ale nie powiem jaką. Drogi Anonimie (a właściwie Droga
Anonimko) wiem, że jeśli to przeczytasz to najprawdopodobniej mnie zabijesz
- Jeśli dobrze się zachowasz, poproszę, żeby podczas naszego obiadu przyniesiono do
twoich komnat ciasto czekoladowo-orzechowe.
- Nasz obiad?
Patrzył na nią z dystansem, ale uśmiechnął się szerzej.
- Chyba, że masz kogoś innego z kim chciałabyś zjeść?
Przygryzła wewnętrzną stronę policzka, patrząc w stronę kamiennej wieży - tej, w której
mieszkał Dorian. Pamiętała każde słowo, które powiedziała następcy tronu tego dnia, gdy
skończyła to, co było między nimi i to trzymało go od niej z daleka.
A więc nie - nie było nikogo innego, z kim mogłaby dziś zjeść obiad, nawet Nehemia.
- Myślę, że mogłabym zjeść z tobą obiad - powiedziała.
Nie mogła nic poradzić na to, że zastanawiała się, czy jego uśmiech był pełen rozbawienia
czy czegoś innego. Ale siła tego uśmiechu była w stanie zatrzymać świat.
- Tęskniłam za tobą - przyznała.
Jego uśmiech przygasł i znowu zaczął się w nią wpatrywać - z pytaniem, jakby coś
kalkulował, zastanawiał się. Czekała, aż się rozejrzy, by przyjrzeć się chodzącym dookoła ludziom i
by znalezć najlepszą odpowiedz, ale on po prostu na nią patrzył. Tak, jakby dla niego świat też się
zatrzymał.
A potem zaśmiał się pod nosem, bardziej do siebie niż do niej i powiedział:
- Cholernie tu było bez ciebie nudno.
Roześmiała się i weszła po schodach do zamku. I choć nie przytuliła go ani on nie
zaoferował jej ramienia, szli nieco bliżej siebie, kierując się do sali spotkań.
TAUMACZENIE: KlaudiaBower
[ Pobierz całość w formacie PDF ]