[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wgramoli³a siê pod k³odê. Postanowi³a czekaæ, lecz ma³y Wayan
patrzy³ na ni¹ z takim przera¿eniem i wyrzutem w oczach, ¿e zapy-
ta³a:
 Czy powinniSmy iSæ za ni¹ i spróbowaæ j¹ ratowaæ?
Wayan pokiwa³ g³ow¹.
Fava wsta³a, podnios³a ma³ego i wydosta³a siê spod k³ody.
Pobieg³a za Vo-olai.
Kiedy Vo-olai us³ysza³a, ¿e ktoS za ni¹ biegnie, zaczê³a uciekaæ.
Fava zda³a sobie sprawê, ¿e z Wayanem w ramionach nie bêdzie
w stanie jej dopêdziæ. Coraz bardziej zostawa³a w tyle.
123
Poszli wiêc powoli i ostro¿nie. S³oñce wstawa³o na krwistoczer-
wonym niebie. Fava uwa¿nie obserwowa³a drogê. Wokó³ puste pole
ci¹gnê³o siê a¿ do linii lasu. Wszystko by³o widaæ na odleg³oSæ mili.
Fava zatrzyma³a siê. Mia³a uczucie, jakby ktoS na ni¹ patrzy³.
Miasto pod pewnymi wzglêdami nie zmieni³o siê. Przebieg³y jej
drogê dwa koty wymachuj¹ce ogonami. Rwinie ry³y na polu za do-
mem Oolan. Ale domów nie by³o, zosta³y po nich kupy dymi¹cego
popio³u i zwêglone Sciany. Poczernia³e ceglane kominy stercza³y
w niebo. Fava patrzy³a na kwadraty zgliszcz i gruzu i dziwi³a siê,
jakie ma³e by³y te domy. DoSæ wysokie, pokryte dwuspadowymi da-
chami sprawia³y wra¿enie solidnych i trwa³ych. Teraz tego zabrak³o.
W dole ulicy, jakieS æwieræ mili dalej, stary niedxwiedx jaskiniowy
grzeba³ w zgliszczach szukaj¹c ziarna, warzyw albo owoców. Fava
pomySla³a, ¿e niedxwiedx nie w³Ã³czy³by siê tu, gdyby w okolicy byli
ludzie. Rycerze Klingi musieli opuSciæ to miejsce na dobre. Ostro¿-
nie posz³a w dó³ ulicy.
Zatrzyma³a siê przy domu rodziców. Trofea mySliwskie, które
od tylu lat wisia³y na Scianach, le¿a³y teraz w popiele  kawa³ki zbie-
la³ych koSci i potrzaskanych zêbów. Wielkie k³y mastodonta rozpa-
d³y siê w ogniu na kawa³ki. W zgliszczach le¿a³ miecz Chaa. Prze-
sz³a przez pogorzelisko zdziwiona, ¿e popió³ zd¹¿y³ ju¿ wystygn¹æ.
Tam gdzie by³a kuchnia, w jamie, w której trzymali jarzyny, znala-
z³a trochê ziemniaków, jab³ek i cebuli. Usiad³a z Wayanem i spró-
bowa³a zjeSæ przypieczony z jednej strony ziemniak, ale ¿o³¹dek
odrzuca³ po¿ywienie. Nie mog³a zmusiæ siê do jedzenia. Nie wie-
dzia³a, czy to zmêczenie j¹ zmog³o, czy zabójczy smutek. Wiedzia³a
tylko, ¿e nie mo¿e prze³kn¹æ ani kêsa.
Nakarmi³a Wayana, schowa³a kilka jab³ek na póxniej i posz³a
Scie¿k¹ do w³asnego domu.
Ze zdumieniem zobaczy³a, ¿e chatka jeszcze stoi. Czterech mar-
twych rycerzy Klingi le¿a³o u drzwi frontowych. Wygl¹da³o to tak,
jakby kot zostawi³ przed progiem upolowane myszy w podarunku
dla gospodarzy. Wayan odwróci³ siê i ukry³ twarz miêdzy piersiami
Favy, ba³ siê widoku trupów. Wszyscy martwi rycerze mieli na sobie
dziwne kaptury z maskami i szklanymi oczami, lecz broñ ju¿ im za-
brano. A wiêc Tull zabi³ co najmniej czterech.
Zajrza³a do domu. By³ z³upiony. Zabrano wiêkszoSæ ubrañ i broñ.
Zosta³o pos³anie i koce, trochê talerzy i garnków kuchennych, zapasy
¿ywnoSci na zimê. Wayan natychmiast zeskoczy³ jej z r¹k i podbieg³ do
³Ã³¿ek. Podniós³ figurkê mamuta le¿¹c¹ za materacem i zacz¹³ siê bawiæ.
124
Fava zastanawia³a siê, czy Tull nadal jest w pobli¿u. Mo¿e prze-
niós³ rzeczy w bezpieczne miejsce? Ale nie. Ktokolwiek opró¿ni³
dom, nie by³ to ktoS, szukaj¹cy rzeczy niezbêdnych do przetrwania.
Zosta³y koce i ¿ywnoSæ. Nie, rycerze Klingi musieli zabraæ Tulla wraz
z cenniejszymi rzeczami. Mo¿e z³apali go, gdy próbowa³ wynieSæ
dobytek z domu. Ale i to nie mia³o sensu.
Przysiad³a na pod³odze, wyjrza³a na zewn¹trz. Poczu³a siê s³a-
ba, smutna i znu¿ona. Bawi³a siê dwiema pustymi formami odlewni-
czymi, które znalaz³a na pod³odze. Tull zabi³ co najmniej czterech
rycerzy Klingi i zosta³ schwytany.
Posz³a poszukaæ Vo-olai. Dziewczyna nie mog³a odejSæ daleko.
W miejscu, gdzie droga siê obni¿a³a zaczyna³ siê most sekwojowy
³¹cz¹cy brzegi rzeki Smilodon. Na Srodku mostu sta³a Vo-olai. Za-
s³ania³a twarz rêkami i p³aka³a.
Fava zatrzyma³a siê, spojrza³a na nabrze¿e. Starcy z miasta le-
¿eli w dziwnych pozach na ulicach prowadz¹cych do portu. Zamiast
garde³ mieli krwawe dziury. Cia³ by³o co najmniej trzydzieSci. WSród
nich dziadkowie Vo-olai.
Favie mocno zabi³o serce. Podnios³a Wayana i pobieg³a ku na-
brze¿u, szuka³a wSród zabitych Tulla. Po kilku minutach nadesz³a
Vo-olai. Usiad³a w kurzu i ujê³a rêkê swojej martwej babki.
Panowa³a cisza, s³oñce zachodzi³o. Zbiera³y siê chmury, ³agodne
i ciemne, pachn¹ce Sniegiem. W górze ulicy, w czêSci miasta zamiesz-
kanej przez ludzi, pojawi³ siê drugi niedxwiedx i zacz¹³ ¿erowaæ na
pogorzeliskach. £azi³ w tê i z powrotem ko³o karczmy, miêdzy cia³a-
mi rycerzy Klingi. Ba³ siê podejSæ do Favy i Vo-olai.
 Chodxmy st¹d lepiej  wyszepta³a Fava, ci¹gn¹c Vo-olai. 
Krew mo¿e przyci¹gn¹æ wilki albo tygrysy szablozêbne.  Bardziej
ba³a siê tego, ni¿ powrotu rycerzy Klingi.
 Wrzuæmy przynajmniej moich dziadków do rzeki  powie-
dzia³a Vo-olai. Fava pomog³a jej przeci¹gn¹æ cia³a na nabrze¿e i de-
likatnie po³o¿yæ na wodzie. Patrzy³a, jak dryfuj¹ na morze.
 Chodx  powiedzia³a do Vo-olai.  Pójdziemy do mojego
domu. Nie jest spalony.
Vo-olai odwróci³a siê i pad³a jej w ramiona. Zaczê³a szlochaæ.
A¿ do tej chwili Fava stara³a siê byæ silna. Wiedzia³a, ¿e jeSli oka¿e
strach, to tylko zrani Wayana. Ale teraz ogarnê³a j¹ ciemnoSæ. Wzy-
wa³a mê¿a, p³aka³a za rodzin¹. Przepe³nia³ j¹ ¿al. P³aka³y razem. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl