[ Pobierz całość w formacie PDF ]

16.30 Cholera i sacrebleu. Skonfiskowano nam nasze rogi! I jak
teraz mamy zakładać zespół? Kiedy wlokłyśmy się z Jas do domu,
narzekałam:
- No słowo daję, co za podłość! WIEDZIAAAM, że Nudna
Lindsay coś kombinuje. Uwzięła się na mnie.
- Szkoda, że po niemieckim ich nie zdjęłyśmy - powiedziała Jas.
- Czy jest jakieś prawo zakazujące noszenia bizonich rogów na
szkolnym korytarzu? Zacytuj mi je. Bardzo proszę.
- To samo powiedziałaś Nudnej Lindsay.
- Wiem, Jas, byłam przy tym.
- A ona odparła:  Nie wygłupiaj się, żadne prawo nie zabrania
robienia kupy na korytarzu, ale wszyscy wiedzą, że to niedozwolone .
- Wiem. To ohydne, że musimy wysłuchiwać od dyżurnych
takich słów jak  kupa .
- To też jej powiedziałaś. - JAS, WIEM, byłam przy tym!!!
- I wtedy dała nam minus ze sprawowania..
- Tak, to dla niej typowe.
W domu
NIENAWIDZ Stalagu 14. Traktują nas tam jak dzieci. A ja
chciałam tylko przećwiczyć taniec bizonów.
18.00 Zadzwoniła Mabs.
- Gee, wpadłam na Doma. Pytał, czy w przyszłym tygodniu
wybieramy się na koncert Sztywnych Dyla nów.
- Wooow! Spytałaś go o Masima?
- Yyy... nie, pomyślałam, że to by było niefajne.
- Bardzo słusznie, Batwornan.
Bardzo słusznie, ale irytująco, bo nadal nie mam żadnych wieści
od Boga Miłości.
Dobrze jednak, że jest ten koncert, bo to oznacza, że do tej pory
Masimo może wrócić.
Wtorek, 31 maja
Na angielskim
Nadal żadnych wieści od Masima. Spytałam Drużynę Asów, co
mam zrobić, ale panna Wilson ciągle nam przeszkadzała swoją tak
zwaną  miłością do Szekspira . No jak rany. Jej miłość nie śmie
wymówić swego imienia - jej miłość w kółko nadaje o Billym. Nic
tylko:  Panie mój! i  Ach, otóż i Makbet, znowu będzie bredził jak
potłuczony . Dobrze chociaż, że nam przypomniała, że chłopaki z
Foxwooda mają przyjść na próbę i pomóc nam za kulisami (u - ła!).
Zroda, 1 czerwca
8.15 Wydarzyło się coś naprawdę koszmarnego i dziwnego.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Wszyscy już wyszli, więc otworzyłam.
Na progu stał listonosz.
- Mam paczkę dla panny Georgii Nicolson. Czy ją zastałem? -
spytał.
- No przecież wie pan, że mnie zastał, rozmawia pan ze mną.
Co za opryskliwy stary dziad. Naprawdę nie powinien w pracy
mieć kontaktu z ludzmi - no, chyba że pracowałby w więzieniu.
- Czy może pani w jakiś sposób potwierdzić swoją tożsamość? -
spytał gburowatym, oficjalnym tonem.
Zaczął poważnie działać mi na nerwy. Już miałam mu wydrzeć
paczkę z rąk, kiedy przyszedł mi do głowy bardzo, bardzo śmieszny
pomysł.
- Potwierdzić tożsamość? - powtórzyłam. - Tak, chyba tak.
Zaczeka pan chwilkę?
Po minucie wróciłam z lusterkiem, przejrzałam się w nim i
powiedziałam: - Tak, to z całą pewnością ja.
8.30 W końcu dał mi tę paczkę. Hmmm, co to za znaczek?
Aha, Nowa Zelandia. Jeżeli okaże się, że Tom przysłał mi
egzemplarz Tego kwiatu nie pół światu albo zdjęcia torbaczy, chyba
zwariuję.
Ale paczka nie była od Toma.
Był to list od Boga Seksu. Robbiego.
O, w mordkę jeża.
Trochę mnie zemdliło, kiedy zaczęłam czytać.
Kochana Georgio!
Już dosyć długo nie pisałem. Myślałem, że odpowiesz na mój
ostatni list, i wtedy znowu bym się odezwał, ale nie zrobiłaś tego,
więc... W zeszłym tygodniu przyjechał Tom, bardzo się ucieszyłem.
Poszliśmy do buszu...
Pomyślałam:  No, znowu się zacznie o przytulaniu torbaczy i
brzdękaniu na gitarach w rzece , ale nie...
...pogadaliśmy o domu i o Tobie też.
Tom opowiedział mi o tym incydencie z wabikami na chłopców i
Twoim wspaniałym tańcu do melodii YMCA. Myślałem, że pęknę ze
śmiechu. Ale też zrobiło mi się smutno, bo inny chłopak wpadł Ci w
oko, a poza tym ja jestem bardzo poważnym człowiekiem, a Tobie
brakuje piątej klepki, może nawet kilku. Niemalże słyszę, jak teraz
mówisz:  U - ła! .
Właściwie nie wiem, po co to piszę. Chyba chciałem, żebyś
zobaczyła moje najnowsze zdjęcie, które dołączam do listu, i
cieszyłbym się, gdybyś wysłała mi swoje.
Na zawsze pozostaniesz w moim sercu i często pojawiasz się w
moich snach.
Całuję, Robbie
Na zdjęciu był w dżinsach i T - shircie i siedział nad rzeką.
Patrzył prosto w obiektyw tymi swoimi ciemnoniebieskimi oczami, w
które już chyba nigdy nie będę potrafiła spojrzeć. Był taki... och, sama
nie wiem.
8.45 Do Jas poszłam w stanie szoku. Bredziła jak zwykle:
- No szybciej, szybciej, bo się spóznimy. Co z tobą? Wyglądasz,
jakbyś ducha zobaczyła. Wczoraj wieczorem dzwonił Tom.
Powiedział, że znalezli niesamowitego grzyba, którego kapelusz miał
pół metra średnicy. Podobno jest pyszny, jeśli się go...
- Jas, ja... ja...
- I wiesz co? Mówił, że Maorysi jedzą larwy chrząszcza Hu -
Hu, takie wielkie, białe i tłuste, pieką je nad ogniskiem i zjadają. Tom
poszedł na tamtejszą imprę, zaprzyjaznił się z takim jednym
Maorysem, który nosi tradycyjne maoryskie imię  Brian i...
- Jas, przeczytaj.
Wzięła ode mnie list. Po chwili nawet ona umilkła.
Skończyła i spojrzała na mnie.
- No, ja cię kręcę.
Chociaż raz w życiu ani trochę nie przesadziła.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Już dawno temu
machnęłam ręką na Boga Seksu. Naprawdę.
Na francuskim
Przez całą lekcję gapiłam się na jego zdjęcie.
Wygląda tak fantastycznie. Mówię to zupełnie szczerze.
Ale co, na pojemne tyłkonosze Jas, mam zrobić albo myśleć?
Nie napisał przecież:  Przyjedz do Krainy Kangurów i bądz moja .
Ani:  Jadę po ciebie . Prawdę mówiąc, napisał tylko:  Ciągle cię
lubię i czasami o tobie myślę .
Och, dlaczego nie napisał tego listu w zeszłym miesiącu?
Dlaczego napisał go dopiero po tym, jak pojawił się drugi Bóg
Miłości?
To dla mnie za wiele.
Na przerwie
Skonsultowałam się z Drużyną Asów.
Jas na głos odczytała list od Robbiego. Nie wiem, dlaczego jej
na to pozwoliłam, bo z jakiegoś powodu zrobiła to beznadziejnie, z
idiotycznym nowozelandzkim akcentem. Nie ma najmniejszych szans,
żeby jej występ w roli Lady Makbet powalił widzów na kolana.
Kiedy skończyła czytać, dziewczyny zaczęły energicznie kiwać
głowami jak pieski na tylnej półce samochodu.
- No i co wy na to? - spytałam.
- Zapomnij o nim - zaproponowała Rosie. - To zeszłoroczny
śnieg. Zacznij nowe życie. Jesteśmy Europejkami, obywatelkami
Europy, i naszym obowiązkiem jest zadawać się z jak największą
liczbą Europejczyków. Oczywiście w granicach rozsądku.
- Ale z drugiej strony Robbie wygląda bardzo czadowo -
stwierdziła Jools.
- No i fajnie byłoby zostać szwagierką Jas, nie? - zadumała się
Mabs.
O ja cię kręcę, o tym koszmarze nigdy nawet nie pomyślałam.
Jas mało się nie udławiła swoją przekąską.
A Ellen jak zwykle już zupełnie mnie dobiła.
- No chyba... bo tego... nie jesteś, no... niczyją dziewczyną.
W domu
18.30 Poprosiłabym mamę o radę, ale odpowiedziałaby tak
bezsensownie, że równie dobrze mogłabym się z tym zwrócić do
Angusa. Poza tym wyszła z tatą i Libby do 0'Shaunesseyów, żeby
pokazać im zdjęcia z wakacji.
20.00 Chciałabym pogadać z kimś normalnym. Albo chociaż z
kimś, kto jest w domu. Nawet koty wyszły. Gordy jest jeszcze gorszy
od swojego ojca. Cały dzień śpi, a jak się budzi, zjada wszystko, co
mu się napatoczy, trochę poniszczy meble albo rajstopy, po czym
idzie w tango. Obaj traktują ten dom jak hotel.
22.30 Nie mogę w to uwierzyć. Mama i tata wrócili do domu
jako Irlandczycy. Mamy zostać irlandzką rodziną. Vati twierdzi, że
odkrył swe irlandzkie korzenie.
- Tak, po sześciu browarach - powiedziałam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl