[ Pobierz całość w formacie PDF ]

manipulować mężczyzną.
Opadła na krzesło naprzeciwko niego, opierając zwinięte w pięści
dłonie na blacie stołu.
- Sam, musimy o tym jeszcze raz porozmawiać. Powinieneś
zmienić zdanie.
- Nie.
Jajka utkwiły mu w gardle. Popił je łykiem gorzkiej kawy.
- Czy rozmawiałeś o tym z moim ojcem? Czy on coś ci
wyjaśnił?
- Nie muszę rozmawiać z twoim ojcem. Co wiem, to wiem.
- Jesteś głupi, Sam - oskarżyła go, podnosząc się z krzesła -
skoro snujesz takie bezpodstawne przypuszczenia, nie sprawdzając
faktów.
Sam zaczerwienił się z gniewu.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
- Znałem mojego ojca, Callen. Nigdy w życiu nie odważyłby się
inwestować na własną rękę.
- I dlatego oskarżasz mojego ojca? Czy kiedykolwiek przyszło ci
do głowy, że twój ojciec mógł sam podjąć tę decyzję, a mój może być
zupełnie niewinny?
Sam z kilku powodów nie chciał rozważać tej możliwości. Przede
wszystkim wiedział, że EJ. zawsze polegał na Whitelawie w sprawach
inwestycji finansowych. Po drugie, gdyby przyjął, że jego ojciec podjął
w tym wypadku decyzję samodzielnie, oznaczałoby to, że EJ. był do
końca odpowiedzialny za utratę majątku i że wybrał wyjście tchórza,
popełniając samobójstwo i zostawiając Sama, by samotnie stawił czoło
konsekwencjom. Sam nie chciał dopuścić do siebie takiej możliwości.
Pragnął wierzyć, że winę za nieszczęście EJ. oraz całą
odpowiedzialność za przedwczesną śmierć jego ojca można zwalić na
Gartha Whitelawa.
- Czy chcesz, żebym zadzwonił do Teda i odwołał piknik? -
zapytał.
Callen zastanawiała się przez chwilę. Zdecydowana była
odwiedzić rodziców. Jeśli Sam nie zrezygnuje ze swych pogróżek, po
tym dniu nigdy więcej go już nie zobaczy. Piknik z Natalie i Tedem
może być ostatnim, jaki spędzą razem. Chciała zachować to
wspomnienie.
- Powiedz im, żeby się ciepło ubrali - rzekła.
Sam nie mógł uwierzyć, że Callen potrafi wykazać tyle siły
charakteru. Kolacja u jej rodziców była wyznaczona na następną
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
niedzielę. Jeśli do tego czasu nie uda mu się jej przekonać, by została,
będzie musiał pozwolić jej odejść.
Ta myśl napełniała go przerażeniem.
W następnym tygodniu trzykrotnie odwiedził grób ojca. Siedział
na cmentarzu, oparty plecami o nagrobek, i mówił głośno, dając ujście
frustracji i pytając o radę. Zerwał jeden z jesiennych kwiatów, które
Callen posadziła na grobie, i bezmyślnie obracał go w palcach. Potem
zaczął obrywać płatki.
- Kocha... nie kocha... kocha... nie kocha... kocha. Naprawdę
myślę, że ona mnie kocha, EJ. I ja też ją kocham. Sam nie wiem, jak to
się stało, ale wydaje mi się, że kocham ją już od dawna. Nie mam
pojęcia, jak będę żył bez niej. Jej odejście mnie wykończy. Ale nie
znam żadnego innego sposobu, żeby odpłacić Garthowi za to, co ci
zrobił. Obiecałem przecież, że dam ci przynajmniej tę satysfakcję. Jeśli
będzie widział, że Callen cierpi przez niego, na pewno go ,to zaboli, A
myślę, że będzie cierpiała, jeśli zmuszę ją, by trzymała się z dala od
Dwóch Wzgórz.
Ale, och, Boże, tato, nie chcę tego robić! To sprawia mi okropny
ból. Powiedz mi, jak plam postąpić? Poradz, co mam zrobić, żeby
wszystko ułożyło się dobrze?
Z grobu jednak nie nadeszła żadna odpowiedz.
Dzień pikniku był jasny i słoneczny. Sam wyjął z szafy dwie
czarne skórzane kurtki, dla siebie i dla Callen. Na plecach czerwonymi
literami wypisane były słowa:-  Urodzony - by szaleć".
- Skąd to wziąłeś?
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Przytrzymał kurtkę, gdy ona wsuwała ramiona w rękawy.
- Kupiłem ją dla ciebie. Myślałem, że może zaczniemy jezdzić
razem.
Pochyliła głowę i opuściła wzrok, by nie mógł dostrzec jej
twarzy, Kupił tę kurtkę z myślą o ich wspólnej przyszłości. Jeśli Sam
nie zmieni zdania, już nigdy więcej może nie mieć okazji, by ją
nałożyć,
Przez całe życie Callen jezdziła konno, znała więc dreszcz
podniecenia, który zawsze ją ogarniał, gdy czuła pod sobą potężne
ciało zwierzęcia. Ale gdy Sam wytoczył harleya ze stodoły i usiadła na
siodełku, obejmując męża ramionami w pasie, poczuła, có to znaczy
unosić się w powietrzu, nie dotykając ziemi. Wiatr rozwiewał jej
włosy. Uśmiechnęła się, wiedząc, że za chwilę może poczuć muchy w
ustach. Było wspaniale. Taka jazda wymagała wiele zaufania do
człowieka, który prowadził motocykl. Callen czuła potęgę maszyny i
mężczyzny, który nią kierował, Uświadomiła sobie, że z Samem
pognałaby nawet na koniec świata. Wiedziała, że jej mąż ma wady.'Ale
kto ich nie ma? Była jednak pewna, iż we wszystkich ważnych
sprawach może na niego liczyć, że w potrzebie on zawsze będzie przy
niej, otaczając ją swą miłością.
- Dobrze się bawisz? - zawołał do niej przez ramię. Wiatr
zagłuszył jego słowa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl